Elton John. Zanim gówniarz stanie się gigantem

Rocketman", zeszłoroczny film o Eltonie Johnie, to udane dziełko z pogranicza pastiszu. Zgrabnie napisane, świetnie zagrane, chwilami porywające, całkiem zresztą podobnie jak jego bohater, ikoniczny pianista, wokalista i kompozytor, autor jednego z największych sukcesów komercyjnych w historii muzyki pop. Film byłby zaledwie błahym połączeniem artystycznej biografii i musicalu, gdyby nie ciemne chmury prawdziwych obciążeń osobowości artysty, które udało się przemycić do scenariusza.

Publikacja: 20.03.2020 18:00

Elton John. Zanim gówniarz stanie się gigantem

Foto: materiały prasowe

Przemycić? Cóż to za eufemizm, skoro kilka kwadransów po napisach końcowych, kiedy przed oczyma wyobraźni gaśnie powoli ta nieprawdopodobna feeria kolorów, blasków, gigantycznego jarmarku, który zawsze ciągnął się za wizerunkiem scenicznym Eltona, zostaje tylko gorzkie poczucie wiecznych obsesji i nieszczęścia gwiazdy. A jednak piszę „przemycić", bo mimo błahości „Rocketmana", twórcom udało się coś, co nie zawsze udaje się autorom biografii gwiazd. Dotknęli psychicznej głębi żywego człowieka.

Pozostało 88% artykułu

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Wielki Gościńcu Litewski – zjem cię!
Plus Minus
Aleksander Hall: Ja bym im tę wódkę w Magdalence darował
Plus Minus
Joanna Szczepkowska: Racja stanu dla PiS leży bardziej po stronie rozbicia UE niż po stronie jej jedności
Plus Minus
Przeciw wykastrowanym powieścidłom
Plus Minus
Pegeerowska norma
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił