Scenariusz wspomina o piekielnej armii i dzielnym wojowniku stanowiącym ostatnią nadzieję ludzkości, ale tak naprawdę nie ma to większego znaczenia. W „Doom Eternal" liczy się bowiem niczym nieskrępowana walka. Krwawa i mięsista. Gracza niemal bez przerwy atakują hordy demonów, żywych trupów i potworów. Trzeba je oczywiście zabijać, najlepiej szybko i skutecznie, w sposób możliwie brutalny. Odstrzelenie przeciwnikowi łba z dubeltówki jest niewątpliwie efektowne, ale chętni wyrwą mu po prostu rękę i wystającą z niej kością przebiją bohaterowi szyję.




Trzeba jednak przyznać, że „Doom Eternal" nie jest grą bezmyślną, w której liczy się wyłącznie refleks. Kluczem do zwycięstwa jest umiejętne unikanie ataków oraz stosowanie odpowiedniej broni. Każdy przeciwnik ma jakiś słaby punkt, który trzeba umieć wykorzystać. Czasami nawet tych punktów jest kilka. Karabinem energetycznym dezaktywuje się wrogowi tarczę ochronną, następnie za pomocą strzelby pozbawia się go nóg. Dopiero wówczas można próbować go zabić... najlepiej z wyrzutni rakiet.

Nowa gra jest szybka, efektowna i dość trudna, przynajmniej w porównaniu z konkurencyjnymi produkcjami. Brakuje jej dobrego trybu sieciowego, za to kampania oferuje około 20 godzin rozgrywki. I to naprawdę dobrej. „Doom Eternal" to jak na razie jeden z największych hitów tego roku!