Wszędzie czai się agresja

Dzisiaj wyjątkowo postanowiłem zrezygnować z felietonu. Zamiast tego pozwolę sobie oddać głos czytelnikowi.

Aktualizacja: 14.05.2010 20:58 Publikacja: 14.05.2010 20:57

„Szanowny panie redaktorze,

Od kilku dni zgłaszają się na mój oddział pacjenci, którzy skarżą się, że nie mogą znieść narastającego napięcia. Myślę, że wyprowadziła ich z równowagi najpierw żałoba narodowa, a teraz jej skutki. Próby zwykłej rozmowy spełzają na niczym. By nie być gołosłownym, załączam jeden zapis:

»Panie doktorze, jeszcze niedawno dni mijały mi w spokoju i zadowoleniu. Z nadzieją spoglądałem w przyszłość, wiedząc, że nie grozi powrót zamordystycznych pisowskich rządów. Że nikt nie będzie mnie obrażał, porównując do ZOMO albo szatanów. Że Polska wydostanie się z rąk rydzyków i im podobnych. Że nikt nie zapuka do mnie do mieszkania o szóstej rano i nie wyprowadzi skutego w kajdankach.

Teraz, panie doktorze, po katastrofie smoleńskiej, mój świat się zawalił. Z przerażeniem widzę, co stało się z moimi znajomymi, z którymi jeszcze niedawno kpiliśmy sobie z kaczorów. Nie chcą się śmiać. Zaśpiewałem tydzień temu na urodzinach piosenkę Wojewódzkiego o Wawelu i Kaczorze, co tam szedł po trupach. I co? Cisza! Jakieś zażenowanie nawet. A ja, panie doktorze, boję się wyjść na ulicę. Wszędzie twarze pełne nienawiści. Usta zaciśnięte, oczy a la Pospieszalski, głosy domagające się zemsty i szepty oskarżające mnie o krew na rękach. Płynie strumieniem szerokim agresja, stłumiona, ukryta, jawna i dygocąca.

Nie śpię po nocach. Ledwo zamknę oczy i mam wrażenie, że ktoś wali mnie trumną niczym obuchem w łeb. Nie mogę znieść czarnego koloru, nie wytrzymuję kirów, kokardek, wstążek, plakietek, zdjęć, woalek, rajstop. Pocę się niemiłosiernie, wstaję, włączam i wyłączam telewizję. Rośnie rozpacz. Nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Że owi przebiegli, cyniczni, podli agresorzy z PiS milczą. Że się uśmiechają jakby nigdy nic. Że udają niewiniątka. Że schowali się za maską, szkaradną maską gry i pozoru, i w ten sposób nabierają ludzi. Dlaczego Jarosław Kaczyński nic nie mówi? Panie doktorze, dlaczego nie oskarża? Dlaczego nie wyzywa i nie obsobacza? Niech pokaże, jaki jest, niech pokaże. Są wprawdzie ludzie odważni. Powiem panu, panie doktorze, że gdyby nie profesor Bartoszewski, to nie wiem już, co bym zrobił.

Jesteśmy ofiarami zbiorowej nekrofilii. Jak ludzie mogą nie widzieć, że Kaczyński to Mao Tse-tung i Lenin, i Stalin. Panie doktorze, ktoś musi przekonać ludzi. Ktoś musi sprawić, żeby łuski spadły im z oczu. Przecież tak dalej nie może być. Aaaaaa«.

Ostatnie słowa pacjent wykrzykiwał, wreszcie rzucił się konwulsyjnie na ziemię. Udzieliłem mu pomocy. Leży, zasnął. Ale przed drzwiami gabinetu cały tłum.Z góry dziękuję za uwagę i proszę o nagłośnienie w pańskiej poczytnej gazecie tego problemu. Prof. dr hab. psychiatrii N. N.”.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/lisicki/2010/05/14/wszedzie-czai-sie-agresja/]Skomentuj[/link][/ramka]

„Szanowny panie redaktorze,

Od kilku dni zgłaszają się na mój oddział pacjenci, którzy skarżą się, że nie mogą znieść narastającego napięcia. Myślę, że wyprowadziła ich z równowagi najpierw żałoba narodowa, a teraz jej skutki. Próby zwykłej rozmowy spełzają na niczym. By nie być gołosłownym, załączam jeden zapis:

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą