Plus Minus poleca, 29-30 stycznia 2011

Maja Narbutt o przestępczych ścieżkach Leszka K., Rafał Ziemkiewicz o patriotyzmie, Czesław Bielecki o polityce po katastrofie, Robert Mazurek rozmawia z Danielem Olbrychskim o Polsce, a Jerzy Haszczyński przenosi nas do Tunezji

Aktualizacja: 29.01.2011 06:00 Publikacja: 28.01.2011 18:43

Plus Minus poleca, 29-30 stycznia 2011

Foto: ROL

"Kilkadziesiąt osób na ławie oskarżonych i przygotowywane dalsze akty oskarżenia. Przed Sądem Okręgowym w Kielcach toczy się proces związku przestępczego o charakterze zbrojnym. Zaskakujący jest nie tylko rozmach działalności grupy Leszka K., która nawiązała kontakty z neapolitańską cammorą, sprzedając broń, jaka trafiała w ręce przestępców z zakładów w rejonie Radomia i Skarżyska. Jak mówią prowadzący dochodzenie, bulwersuje długoletnia bezkarność przestępczego holdingu i jego kontakty z 'przyzwoitymi obywatelami'.

—Ludzie wierzyli, że grupa przestępcza Leszka K. jest nietykalna, bo stoją za nią wpływowe osoby — mówi 'Rz' Sławomir Mielniczuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

Policjanci z Komendy Wojewódzkiej w Kielcach podkreślają, że do Leszka K., zwanego 'Człowiekiem z lasu' zgłaszali się z prośbą o 'przysługę' samorządowcy, politycy i przedsiębiorcy. Przychodzili też ludzie, którzy uznali, że nie mogą liczyć na instytucje państwa.

Od wielu lat w Skarżysku — Kamiennej panowała opinia, że zgłoszenie przestępstwa policji jest nie tylko bezcelowe, ale pogorszy sytuację ofiary. Zmowa milczenia trwa nadal — nikt nie zgłosił się na ogłoszenie sądu, który szukał osób pokrzywdzonych przez grupę Leszka K." - o dziejach walki z jedną z największych dotąd ujawnionych w Polsce grup o charakterze mafijnym opowiada Maja Narbutt w reportażu [b][link=http://www.rp.pl/artykul/601395,601522.html "target=_blank"]Skarżysko, miasto prywatne[/link][/b].

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/601395,601542.html "target=_blank"]Znaleźć szczęście w domu[/link][/b] to rozważania Rafała A. Ziemkiewicza o patriotyzmie realnym przeciwstawionym patriotyzmowi wariackiemu. Autor podejmuje się wyjaśnić, co w naszym patriotyzmie jest chorego, wyrodzonego i co go czyni dla większości współczesnych Polaków nieatrakcyjnym.

"Jest takie zdanie z Mickiewicza, znane każdemu pilnemu absolwentowi podstawówki: 'szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w Ojczyźnie'. Proszę sobie spróbować odpowiedzieć, co to zdanie właściwie znaczy.

Przypuszczam, że większość czytelników odruchowo powie: dobry Polak nie może się cieszyć szczęściem osobistym, kiedy ojczyzna jest w nieszczęściu. Nawet gdy osobiście nie ma się na co uskarżać, 'cierpi za miliony', porzuca po prometejsku własną spokojną egzystencję i idzie się poświęcać za Polskę.

Tak? No to właśnie guzik prawda. Proszę się wczytać w 'Konrada Wallenroda', z którego ten szkolny cytat pochodzi, i zanalizować kontekst. Czy można zaznać szczęścia w domu, do którego w każdej chwili może kopniakiem wejść Krzyżak, splądrować komorę, zgwałcić żonę i bezkarnie puścić całą chudobę z dymem? 'Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w Ojczyźnie' znaczy tyle, że dopóki się nie ureguluje spraw publicznych, nie można, nie ma szansy uregulować prywatnych. Prometeizm nie ma tu nic do rzeczy, to kwestia zdrowego rozsądku i elementarnych potrzeb ludzkich".

"Gdyby Smoleńsk był wyjątkiem, można by opłakać ofiary i pójść dalej. Ale ten tragiczny zbieg okoliczności odsłonił coś głębszego. Dramatyczną nieodpowiedzialność jednostek, która owocuje na co dzień zbiorową beztroską. Sami dla siebie stanowimy zagrożenie, i to śmiertelne" - pisze Czesław Bielecki w pamflecie [b][link=http://www.rp.pl/artykul/601395,601528.html "target=_blank"]Na osuwisku[/link][/b].

"Jeśli katastrofa smoleńska zostanie potraktowana jak kolejna afera hazardowa rządu Tuska, będzie to ponurym znakiem czasu: osuwamy się jako społeczeństwo i państwowość, a władza wmawia nam, że jest to ruch naprzód. Tragiczny wypadek 10 kwietnia jest wyjątkiem potwierdzającym regułę – regułę kompletnej nieodpowiedzialności władzy. Minister finansów może uprawiać kreatywną księgowość i uciekać przed uczciwą rozmową ze społeczeństwem o długu publicznym, demografii i emeryturach. Minister infrastruktury może tłumaczyć, że cały kłopot z drogami polega na tym, że nie można kupić ich w sklepach. Ministrowie spraw zagranicznych i obrony myślą, że przy sprawnym PR zbyteczna jest sprawność państwa.

Nie opowiadajmy sobie bzdur o wojnie polsko-polskiej, lecz konfrontujmy racje stron w ramach demokratycznego porządku. Bardzo prawdopodobne, że wszystkie te głupstwa zrobiłby PiS, ale zdarzyły się one Platformie Obywatelskiej. I to PO nie ma odwagi wziąć odpowiedzialności za swoje działania i zaniechania.

Władza w Polsce jest naga, tylko sama tego nie widzi. Hucpa rządzących, którzy chcą panować bez przewidywania oczywistych niebezpieczeństw i bez uczenia się na błędach, musi napotkać nasz opór. Opór zdrowego rozsądku. Zgoda na idiotyzm niczego nie buduje".

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/601395,601531.html "target=_blank"]Rządy mądrych, dobrych ludzi[/link][/b] - już po tytule można zrozumieć, że Rozmowa Mazurka, której bohaterem jest Daniel Olbrychski nie dotyczy wcale aktorstwa, lecz Polski.

[obrazek=http://www.rp.pl/static/img/orzelek_zakladki.gif] [b] Na kogo będzie pan głosował jesienią? [/b]

[b]Daniel Olbrychski:[/b] Mam zaufanie do Platformy Obywatelskiej, więc na nich. Cała działalność polityczna Jarosława Kaczyńskiego polega na prowokacjach, skłócaniu ludzi. Nie można dopuścić, żeby Polacy oddali władzę PiS.

[obrazek=http://www.rp.pl/static/img/orzelek_zakladki.gif] [b] To musiał pan odetchnąć po wyborach prezydenckich. [/b]

Byłem przekonany, że Bronisław Komorowski wygra, myślałem nawet, że może się to stać w pierwszej turze, dlatego bardzo mnie zaskoczyły tak wysokie notowania Kaczyńskiego, które zawdzięczał wyjątkowo dobrej kampanii wyborczej. Przyglądam się mu od wielu lat, nie tylko teraz, kiedy postanowił zastąpić brata, i zawsze uważałem go za człowieka szkodliwego i dla polityki wewnętrznej, i międzynarodowej.

[obrazek=http://www.rp.pl/static/img/orzelek_zakladki.gif] [b] Jak szkodził Kaczyński? [/b]

Czas przeszły jest tu nie na miejscu, mógłbym mówić godzinami, jak szkodzi! W czasach pierwszej „Solidarności“ wielokrotnie recytowałem na wiecach „Modlitwę“ Tuwima: „Ziemi gdy z martwych się obudzi / I blask wolności ją ozłoci / Daj rządy mądrych, dobrych ludzi / Wielkich w mądrości i dobroci“.

[obrazek=http://www.rp.pl/static/img/orzelek_zakladki.gif] [b] Rozumiem, że to nie o Kaczyńskim? [/b]

Gdyby to miało być o nim, to byłby to numer kabaretowy. A propos mądrości – podejrzany jest stan umysłowy człowieka liderującego tłumkowi, który dzisiaj śpiewa „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie“. Kaczyński jest liderem partii o silnych bolszewickich rysach, która liczy, że głupich w społeczeństwie jest większość. Nie przypadkiem Ludwik Dorn świadomie zacytował bolszewika Łunaczarskiego głosząc, że „ci, którzy są przeciwko nam, też są z nami, tylko tego jeszcze nie wiedzą, ale my im to uświadomimy“.

[obrazek=http://www.rp.pl/static/img/orzelek_zakladki.gif] [b] Jak widzę, przeliczył się, licząc na pańskie poczucie humoru. [/b]

Za to, co wygłosił jeden z najwierniejszych współpracowników prezesa Adam Hofman, który stwierdził, że „jak na kłamstwie katyńskim rozkwitła PRL, tak na kłamstwie smoleńskim żeruje obecna koalicja“, po prostu należy publicznie bić po mordzie.

[obrazek=http://www.rp.pl/static/img/orzelek_zakladki.gif] [b] Pan tak świetnie zna Kaczyńskiego? [/b]

Przez osoby trzecie znam go od dzieciństwa, bo znam ludzi, którzy z braćmi Kaczyńskimi brali udział przy kręceniu „O dwóch takich, co ukradli księżyc”.

[obrazek=http://www.rp.pl/static/img/orzelek_zakladki.gif] [b] I już wtedy Kaczyńscy byli takimi potworami? [/b]

Patrząc na nich jak aktor starający się zrozumieć postać, którą zagra, widzę, że musieli być bici przez kolegów z klasy. Kolega z produkcji „O dwóch takich” opowiadał, że Kaczyńscy płakali wniebogłosy, że muszą wracać do szkoły, a tam to ich będą bili jeszcze bardziej niż wcześniej.

"To wózek skromny nawet jak na najbiedniejszy region Tunezji. Rowerowe koła, pospawane rurki i blaszany blat. Należał do sprzedawcy warzyw i owoców, który nie miał pozwolenia na handel. Od tego wózka zaczęła się rewolucja, która obaliła obracającego miliardami prezydenta Ben Alego" - zaczyna swój reportaż z Tunezji [b][link=http://www.rp.pl/artykul/601395,601524.html "target=_blank"]Mój brat obalił dyktatora[/link][/b] Jerzy Haszczyński.

"Wózek podjeżdżał codziennie na placyk przed siedzibą władz lokalnych, jednym z niewielu solidnych budynków w 40-tysięcznym Sidi Buzid. I Stawał wśród innych, zazwyczaj większych, trzykołowych. Mohamed Buazizi, o którym teraz mówi cały arabski świat, sprzedawał z niego banany, mandarynki z nieoderwanymi listkami, marchew i dymkę. Często musiał uciekać przed policją, która lubowała się w wymuszaniu pieniędzy od nielegalnych sprzedawców. W dniu, który zadecydował o nagłym przyspieszeniu historii Tunezji, Mohamed przeżył dodatkowe upokorzenie. Nie tylko dostał mandat. Został spoliczkowany na oczach innych sprzedawców i klientów. I to przez kobietę w policyjnym mundurze.

Podpalił się obok miejsca, w którym handlował, w centrum Sidi Buzid, miasta w głębi Tunezji, z dala od turystycznych szlaków. Był 17 grudnia 2010 roku. Mohamed Buazizi miał wtedy 26 lat. Zmarł od poparzeń 4 stycznia, gdy bunt ogarnął już kolejne biedne miasta, ale nic nie wskazywało na to, że Zin el Abidin Ben Ali jest skończony. Uciekł z kraju dziesięć dni później.

– Przez 23 lata nikt nie zagroził dyktatorowi. Nie udało się bogatym, wpływowym ludziom, politykom z dużych miast. Mój brat okazał się silniejszy od tych wielkich graczy. On obalił Ben Alego – mówi ze łzami w oczach jego młodsza siostra, 19-letnia Samia. Wysoka dziewczyna stoi na malutkim betonowym podwórku domu Buazizich w dzielnicy biedoty Haj Nur.

Niedokończony dom bohatera rewolucji tunezyjskiej to trzy pokoje, tak małe, że kanapa, na której leży zbolała matka, zajmuje całą szerokość sypialni. Ten skromny biały dom, którego jedynym barwnym elementem są dwie klatki z kanarkami, znają już wszyscy w mieście. Nie miałem problemu z dotarciem".

"41-letni nowojorczyk Shawn Carter, znany jako Jay-Z, jest najlepiej zarabiającym raperem i jednym z 400 najbogatszych Amerykanów. Aż 11 jego albumów znalazło się na szczycie listy 'Billboardu'. Lepszy wynik mają tylko The Beatles. Nie osiągnął tego dzięki chwytliwym singlom, niewiele jego utworów miało status przebojów. Fani kupują płyty, żeby słuchać ich w całości.

Mimo tytułu rapera numer jeden Jay-Z ma dziś więcej wspólnego z prezydentem Barackiem Obamą i potentatem Warrenem Buffetem niż jakimkolwiek twórcą hip-hopu. Przyjaźni się z Bono, Oprah Winfrey, jada obiady z Clintonami. Częściej niż 'Rolling Stone' pisuje o nim magazyn 'Forbes'. To jedyny dotąd raper, który zdobył status globalnej supergwiazdy i zbudował finansowe imperium. Teksty jego utworów to fascynujący dziennik milionera publikowany na bieżąco. Rymuje: 'Nie jestem człowiekiem biznesu. Jestem biznesem, człowieku'.

Życie dopisuje następne rozdziały, a Jay-Z może robić to, czego większość raperów nie potrafi – starzeć się z hip-hopem na ustach. W marcu wyda kolejną płytę, duet z Kanye Westem zatytułowany 'Watch the Throne' – pilnuj tronu. Dobry biznesmen nie traci koncentracji i patrzy rywalom na ręce" - sylwetkę sławnego rapera kreśli Paulina Wilk w tekście [b][link=http://www.rp.pl/artykul/601395,601506.html]Jay-Z na dachu świata[/link][/b].

"Amerykańska Akademia Filmowa ogłosiła listę filmów nominowanych do Oscara. Znów nie udało nam się wślizgnąć do grona tych, którzy mają szansę walczyć o statuetki. I jak zawsze w mediach pojawiły się pytania, dlaczego znowu nic. A może źle wybieramy kandydata? Zgłoszone do rywalizacji w kategorii film nieanglojęzyczny 'Wszystko, co kocham' Jacka Borcucha nie znalazło się przecież nawet w dziewiątce, z której potem wyłoniono nominowanych.

Polacy żyją wśród kłótni politycznych, w ciągłym niepokoju. Są spragnieni sukcesu. Kochają papieża, Justynę Kowalczyk, Adama Małysza i Roberta Kubicę. Chcieliby też pokochać kogoś, kto na oczach miliarda widzów z całego świata odbierze w Kodak Theatre Oscara. Stąd pewnie to oczekiwanie i presja.

Ale zdobądźmy się na dystans. Tragedii nie ma. Swoich kandydatów zgłosiło w tym roku 66 narodowych kinematografii. Nominacji jest pięć, więc los filmu 'Wszystko, co kocham' podzieliło 61 innych ze wszystkich kontynentów" - Barbara Hollender w tekście [b][link=http://www.rp.pl/artykul/601395,601503.html "target=_blank"]Oscaromania po polsku[/link][/b] tłumaczy, dlaczego nie sposób jest utrafić w mityczne amerykańskie gusty i dlaczego możemy być mimo wszystko dobrej myśli, jeśli chodzi o szanse na zdobycie Oscara w dającej się przewidzieć przyszłości.

[ramka] [srodtytul]Ponadto w Plusie Minusie[/srodtytul]

[ul][li] [b][link=http://www.rp.pl/artykul/601395,601489.html "target=_blank"]Niemieckie polowanie na zebry[/link][/b] - Piotr Zychowicz relacjonuje wstrząs, jaki wywołuje w Niemczech książka opisująca jak zwykli obywatele Trzeciej Rzeszy przed samym zakończeniem wojny zamordowali kilkadziesiąt tysięcy Żydów i Polaków.

[li] [b] [link=http://www.rp.pl/artykul/601395,601519_Silna-Polska-potrzebuje-niepokornych.html "target=_blank"]Silna Polska potrzebuje niepokornych[/link][/b] - refleksje Artura Bazaka nad tym, jak kruchy okazał się sojusz między laicką lewicą a katolikami otwartymi po 1989 r., wywołane lekturą wznowionych "Rodowodów niepokornych" Bohdana Cywińskiego

[li] [b][link=http://www.rp.pl/artykul/601395,601545.html "target=_blank"]Obsesja krytycznego myślenia[/link][/b] - Jacek Cieślak o teatrze Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego, który pokazuje Polskę, o jakiej nie wszyscy chcą słyszeć, wiedzieć i pamiętać

[li] [b][link=http://www.rp.pl/artykul/601395,601526.html "target=_blank"]Ludzie długiego marszu[/link][/b] - Piotr Semka wspomina postaci Restytuta Staniewicza i Tomasza Wełnickiego

[li] [b][link=http://www.rp.pl/artykul/601395,601487.html "target=_blank"]Opowieść "Gryfa"[/link][/b] - relacja Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm o okolicznościach śmierci Krystyny Wańkowiczówny i o tym, jak dopiero wiele lat po śmierci autora "Ziela na kraterze" udało się je wiarygodnie odtworzyć

[li]Wczesna diagnostyka jest najważniejsza, pięcioletnie przeżycie oznacza wyzdrowienie, nie ma samoistnych wyleczeń - to niektóre obiegowe przekonania, jakie stara się obalić Zbigniew Wojtasiński w tekście [b][link=http://www.rp.pl/artykul/601395,601492.html "target=_blank"]Pięć mitów o raku[/link][/b][/ramka]

"Kilkadziesiąt osób na ławie oskarżonych i przygotowywane dalsze akty oskarżenia. Przed Sądem Okręgowym w Kielcach toczy się proces związku przestępczego o charakterze zbrojnym. Zaskakujący jest nie tylko rozmach działalności grupy Leszka K., która nawiązała kontakty z neapolitańską cammorą, sprzedając broń, jaka trafiała w ręce przestępców z zakładów w rejonie Radomia i Skarżyska. Jak mówią prowadzący dochodzenie, bulwersuje długoletnia bezkarność przestępczego holdingu i jego kontakty z 'przyzwoitymi obywatelami'.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy