Taki był pomysł. Kiedy zacząłem pisać, okazało się, że pamiętam głównie fakty „historyczne" – kiedy się przeprowadziliśmy, jakie książki napisał ojciec itd. Zaprosiłem więc do rozmowy żonę, która wycisnęła ze mnie tajemnice mojego dzieciństwa.
– Jakie jest twoje najprzyjemniejsze wspomnienie?
– Jour fixe.
– Czyli?
– To był taki dzień, w którym się przyjmowało gości. Każdy wujek, ciocia czy znajomy mógł przyjść tego dnia i wiedział, że dostanie kawy, tortu i dobrego likieru.
– Konkretny dzień w tygodniu?
– Tak, to francuski zwyczaj – „stały dzień". Na przykład wiadomo było, że do Łapickich przychodzi się w środy. Na pewno nie w sobotę i nie w niedzielę.
– A na co zarezerwowane były weekendy?