Czeski prezydent zachęca Kościół do obrony swoich racji

Mit świętego Wacława jest jednym z konstytutywnych dla naszej państwowości elementów, był zawsze i jest autentyczną częścią naszego rozumienia siebie i czasu, w którym żyjemy.

Publikacja: 08.10.2011 01:01

Pomnik św. Wacława w Pradze

Pomnik św. Wacława w Pradze

Foto: Fotorzepa, Bartłomiej Zborowski Bar Bartłomiej Zborowski

Do niego się odwoływaliśmy, stanowi dla nas inspirację i życzyłbym sobie, żeby tak też było w przyszłości.

Właśnie to życzenie, aby nasza przyszłość nie stanowiła zerwania, ale zachowała ciągłość z przeszłością, motywuje moje dzisiejsze wystąpienie. Szereg tendencji obecnych w dzisiejszym świecie, i w różnym stopniu również w naszym kraju, budzi niepokój mój i sądzę, że niepokój wielu spośród was. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie możemy zachować milczenia i pozostać obojętnymi wobec tych tendencji. Byłoby dobrze, gdybyśmy wspólnie i głośno potrafili mówić o płynących z nich zagrożeniach (...).

Obserwuję co prawda z zewnątrz toczące się obecnie w Kościele rzymskokatolickim debaty, ale przypuszczam, że wspólna jest nam troska o coraz szybciej rozpadający się system wartości, który jeszcze do niedawna charakteryzował i właściwie definiował naszą cywilizację, nasz krąg kulturowy, świat, który nazywamy Zachodem, naszą Europę, do której należymy i zawsze należeliśmy.

Rozglądając się wokół, widzimy, że „postępowcy" wszelkiej maści prowadzą systematyczny i coraz bardziej jawny atak na nasze społeczne wartości i cnoty. Patriotyzm jest przedstawiany jako szowinizm. Państwo demokratyczne traktuje się jak przebrzmiałą instytucję, którą trzeba poświęcić na rzecz ponadpaństwowych organizacji, które nigdy nie będą mogły uzyskać legitymizacji demokratycznej. Naturalne struktury wspólnot narodowych, z ich głębokimi tradycjami, wartościami duchowymi i kulturowymi, zakorzenionymi w wielowiekowych doświadczeniach i życiu poprzednich pokoleń, poddawane są erozji przez polityczne naciski, próbujące narzucić multikulturalizm jako oficjalną ideologię. Wszystko co naturalne, a przez to jak do tej pory spontanicznie przyjmowane przez większość, ogłasza się jako przebrzmiałe i mało interesujące. Wszystko co tradycyjne i konserwatywne uznawane jest za przestarzałe i nienowoczesne, jest ośmieszane i wykluczane z debaty publicznej.

Odpowiedzialność za swoje życie i swoje uczynki, odpowiedzialność wobec innych, i to nie tylko tych najbliższych, jest zastępowana przez powierzchowne i formalne pozy. Tradycyjna rodzina, podstawowa jednostka każdej większej całości w ramach ludzkiego porządku, od wieków naturalna przestrzeń dla relacji mężczyzny i kobiety, dla wychowania nowych pokoleń, ale również dla zrozumiałej samo przez się pomocy i solidarności między generacjami, jest wystawiana na coraz brutalniejsze ataki ze strony modnych stanowisk, które dla wybranych grup domagają się bardzo niewybrednymi sposobami najróżniejszych, w przeszłości nigdy niewystępujących przywilejów. Pojmowanie życia człowieka jako nieustannego wysiłku poszukiwania sensu, poczucie odpowiedzialności za siebie i innych, radowanie się z każdego najmniejszego nawet sukcesu w tym wysiłku są zastępowane roszczeniem do absolutnego i zagwarantowanego z zewnątrz szczęścia. Fałsz socjalnego państwa niezasłużonego dobrobytu niszczy wszystko co twórcze i indywidualne, niweluje talenty, aktywność i pracowitość, która po prostu przestaje się opłacać.

W trakcie spotkań z przedstawicielami Kościoła często zgadzamy się co do tego, że ten trend jest wyjątkowo niebezpieczny i że trzeba mu się aktywnie przeciwstawić. Nie wątpię, że w wielu parafiach, szczególnie wiejskich, mówi się o tych zjawiskach, ale Kościół powinien częściej i odważniej wykorzystywać istotny autorytet, jakim cieszy się w niemałej części społeczeństwa, również w debacie ogólnospołecznej.

Chciałbym być dobrze zrozumiany. Nie nawołuję do udziału Kościoła w codziennych politycznych bójkach, ale do jasnego i wyraźnego mówienia „tak-tak", „nie-nie" w publicznych starciach o wartości i cnoty obywatelskie, które są zagrożone przez fałszywych proroków tak zwanego postępu i nowoczesności. Jest niezbędne, aby mówić o tym głośno. Wiem, że wielu tak właśnie czyni. Wiem, że Benedykt XVI z powodu wielu swych, jakże potrzebnych, konserwatywnych działań jest obiektem niewybrednych ataków. Czasy, w jakich żyjemy, kryją w sobie jednak tyle zagrożeń, że pozwolenie, aby przestrzeń publiczną zdominowali tylko oportunistyczni zwolennicy nowoczesności, ostatecznie zemści się na wszystkich. Żyjemy w czasach, w których trzeba zaryzykować nawet niezrozumienie, w których trzeba znacznie bardziej niż wcześniej narazić się na nieprzyjemne starcia, chociaż wydaje się, że druga strona ma w nich chwilowo przewagę, zwłaszcza medialną. (...)

Nie mam najmniejszych ambicji, aby mówić Kościołowi, co ma robić. Szanuję wielu jego przedstawicieli, wiem, że są to ludzie wykształceni, z wielkim doświadczeniem życiowym i historycznym, ludzie, którzy niejednokrotnie wykazali się godną podziwu odwagą, moralną i życiową siłą i poświęceniem ideom, na bazie których powstały i rozwijają się nasza cywilizacja i kultura.

Właśnie dlatego uznałem za istotne właśnie w tym miejscu i właśnie w tym dniu wygłosić swój może nieco mniej świąteczny w duchu, za to tym bardziej naglący apel. Mam nadzieję, że nie potraktujecie go jako faux pas ze strony gościa, którego zaprosiliście na wasze święto, ale jako publiczne zaprezentowanie refleksji nad rzeczywistym zagrożeniem, któremu nasze tysiącletnie państwo czeskie, jako część cywilizacji chrześcijańskiej, obecnie stawia czoła. (...)

W zeszłym roku powiedziałem w tym miejscu, że daje nam możliwość, aby „na chwilę zatrzymać się i z odpowiednią pokorą uświadomić sobie, że jesteśmy częścią długiej tradycji cywilizacyjnej, kulturowej i państwowej". Niech ta świadomość towarzyszy nam również w dni powszednie. ?

Skrócony zapis przemówienia prezydenta Republiki Czeskiej wygłoszonego podczas Narodowej Pielgrzymki Świętowacławskiej w Stara Boleslav 28 września 2011 r.

Tytuł pochodzi od redakcji

Tł. Stanisław Ruczaj

Do niego się odwoływaliśmy, stanowi dla nas inspirację i życzyłbym sobie, żeby tak też było w przyszłości.

Właśnie to życzenie, aby nasza przyszłość nie stanowiła zerwania, ale zachowała ciągłość z przeszłością, motywuje moje dzisiejsze wystąpienie. Szereg tendencji obecnych w dzisiejszym świecie, i w różnym stopniu również w naszym kraju, budzi niepokój mój i sądzę, że niepokój wielu spośród was. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie możemy zachować milczenia i pozostać obojętnymi wobec tych tendencji. Byłoby dobrze, gdybyśmy wspólnie i głośno potrafili mówić o płynących z nich zagrożeniach (...).

Obserwuję co prawda z zewnątrz toczące się obecnie w Kościele rzymskokatolickim debaty, ale przypuszczam, że wspólna jest nam troska o coraz szybciej rozpadający się system wartości, który jeszcze do niedawna charakteryzował i właściwie definiował naszą cywilizację, nasz krąg kulturowy, świat, który nazywamy Zachodem, naszą Europę, do której należymy i zawsze należeliśmy.

Rozglądając się wokół, widzimy, że „postępowcy" wszelkiej maści prowadzą systematyczny i coraz bardziej jawny atak na nasze społeczne wartości i cnoty. Patriotyzm jest przedstawiany jako szowinizm. Państwo demokratyczne traktuje się jak przebrzmiałą instytucję, którą trzeba poświęcić na rzecz ponadpaństwowych organizacji, które nigdy nie będą mogły uzyskać legitymizacji demokratycznej. Naturalne struktury wspólnot narodowych, z ich głębokimi tradycjami, wartościami duchowymi i kulturowymi, zakorzenionymi w wielowiekowych doświadczeniach i życiu poprzednich pokoleń, poddawane są erozji przez polityczne naciski, próbujące narzucić multikulturalizm jako oficjalną ideologię. Wszystko co naturalne, a przez to jak do tej pory spontanicznie przyjmowane przez większość, ogłasza się jako przebrzmiałe i mało interesujące. Wszystko co tradycyjne i konserwatywne uznawane jest za przestarzałe i nienowoczesne, jest ośmieszane i wykluczane z debaty publicznej.

Plus Minus
Wielki Gościńcu Litewski – zjem cię!
Plus Minus
Aleksander Hall: Ja bym im tę wódkę w Magdalence darował
Plus Minus
Joanna Szczepkowska: Racja stanu dla PiS leży bardziej po stronie rozbicia UE niż po stronie jej jedności
Plus Minus
Przeciw wykastrowanym powieścidłom
Plus Minus
Pegeerowska norma
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił