Jak uszczęśliwić człowieka

Publikacja: 04.05.2012 20:00

Tomasz Wróblewski

Tomasz Wróblewski

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

"Wszystkie szczęśliwe rodziny" – pisał Lew Tołstoj, światowy ekspert od bycia nieszczęśliwym, w „Annie Kareninie" – „zawsze są takie same. Każda nieszczęśliwa rodzina jest wyjątkowa w swoim nieszczęściu". To mocno komplikuje pracę politykom definiującym swoje programy jako drogę do powszechnej szczęśliwości.

Ale od czego są politycy. „Jeżeli nie da się wszystkich uszczęśliwić, to zawsze można zmienić definicję szczęścia" – pisał wybitny amerykański ekonomista filozof Robert Samuelson.

Uszczęśliwiając górników, sędziów, mundurowych, nauczycieli i rolników, nie sposób uszczęśliwić przedsiębiorców, taksówkarzy, architektów i stolarzy. Ktoś musi płacić wyższe podatki, ktoś musi składać się na wyższą składkę zdrowotną i dłużej pracować, żeby ktoś mógł być emerytem po czterdziestce.

Nie sposób uszczęśliwiać rozrastającej się kadry urzędniczej, a jednocześnie upraszczać przepisy i usuwać kłody spod nóg przedsiębiorców. I wreszcie nie sposób zapewnić dynamicznego wzrostu gospodarczego przy rozbudowanym i kosztownym państwowym interwencjonizmie. Łatwiej wmówić światu, że dobrobytu nie da się mierzyć tylko pieniędzmi. Że wzrost gospodarczy nie oddaje wszystkich ważnych składowych życia – przyjaźni, rodziny, bezpieczeństwa, uznania w pracy, wypoczynku czy życia duchowego oraz kulturalnego. I tłumaczyć, że nawet kiedy stajemy się biedniejsi, to jesteśmy bogatsi.

„Slow life" i „slow food" – to terminy równie stare jak „wyścig szczurów", ale dopiero w ostatnich latach zaczęły nabierać politycznego znaczenia. Europejskie rządy, bezsilne wobec związków zawodowych i roszczeń potężnych grup interesu, zrezygnowały z naprawy rynku i za nadrzędną wartość uznały ochronę jakości życia, rozumianą jako przywileje socjalne i społeczna urawniłowka. Slow life, jazda po poboczu czy życie na wolnym biegu, zastąpiły zasadę konkurencji rynkowej i unijną ideę budowania pokoju w pogoni za dobrobytem.

Stąd pewnie zawrotna kariera Indeksu Szczęścia. Zamiast starego dobrego wzrostu PKB – „World Happiness Report". Indeks od lat publikowany był przez Columbia Univeristy, ale od niedawna jest bardzo popularny wśród polityków. Ma być zasłoną dymną antyrynkowej polityki podnoszenia podatków i nakładania kolejnych regulacji. Bogatsi może nie będziecie, ale – wierzcie nam – będziecie szczęśliwsi.

Czy faktycznie stajemy się szczęśliwsi? Europa, gdzie slow life i wiara w niematerialne szczęście jest najsilniejsza, zaskakująco słabo wypada w rankingu szczęśliwości. W sytuacji, gdy rośnie bezrobocie, a płace tych, którzy mają pracę, stoją w miejscu, mitręgi dnia codziennego nie są w stanie zrekompensować stare przywileje socjalne.

Emerytura, niegdyś hojna, dziś starcza na znacznie mniej, restrykcyjne prawo pracy, zamiast dawać gwarancje zatrudnienia, coraz liczniejszych pracowników spycha na samozatrudnienie. Brak wiary w rząd i wzrost dobrobytu powodują, że na wykresach szczęśliwości kraje, takie jak Niemcy (miejsce 20) czy Włochy (28), wypadają gorzej, niż by to wynikało z ich ekonomicznego statusu. Polska, która od biedy mogłaby awansować do grupy 20 największych gospodarek świata, plasuje się dopiero na 53. miejscu indeksu szczęśliwości.

Grupa ludzi objęta ochroną socjalną kurczy się, a dysproporcje rosną. Akcja rodzi reakcję. Rząd sięga po nowe podatki, żeby zaspokajać roszczenia, a opozycja zaczyna przebąkiwać o nacjonalizacji. Doczekaliśmy czasów, kiedy Kancelaria Premiera interesuje się stawkami opłat na autostradzie, a Janusz Palikot mówi o budowaniu państwowych fabryk. Przybywa nam państwa, ubywa samodzielności i wolności. Nie sposób pogodzić jednego z drugim. Tym bardziej że wolność to też wolność do autodestrukcji. Czy można uszczęśliwiać ludzi, zakazując im unieszczęśliwiania samych siebie? Popełniania błędów? Czy to czyni ich szczęśliwymi? Błędne koło. Pytania do filozofów, a nie dla polityków, których rola powinna się ograniczać do usuwania barier na drodze do szczęścia. Ograniczania państwa będącego ciężarem dla przedsiębiorców, zmniejszania opłat administracyjnych psujących rynek pracy. I dania nam szansy zarabiania tylu pieniędzy, ile się da, niezależnie od tego, czy chcemy je później wydać na pasie dla wolno, czy też szybko poruszających się przez życie jednostek.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą