Telewizje nie odważyły się pokazać nagrań z miasta Tremseh, ale łatwo je znaleźć w Internecie. Widać na nich dziesiątki ciał poukładanych w rzędach. Dorosłych i dzieci. Niektórzy zginęli od strzału, inni mają popękane czaszki. Wyraźnie widać poderżnięte gardła. Na nagraniach zarejestrowano, jak ciała owijane są w prześcieradła, potem podpisywane czarnym mazakiem: Tremseh, 13 lipca 2012, imię i nazwisko. Na koniec wkładane do wybetonowanego rowu.
Syryjska Rada Narodowa, główna koalicja syryjskich ugrupowań opozycyjnych, podała, że w Tremseh zginęło 305 osób i była to największa masakra od początku antyrządowego powstania. Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton oświadczyła, że to „niezbity dowód, że reżim morduje niewinnych cywilów". Wyjątkowo ostre oświadczenie wystosowała ONZ.
Gdy jednak międzynarodowi obserwatorzy dotarli na miejsce dwa dni po masakrze, okazało się, że zamiast „niesprowokowanej rzezi cywilów" w mieście doszło do bitwy między powstańcami a armią. Wysłannicy ONZ widzieli w domach kałuże krwi oraz zniszczone przez ostrzał budynki, dopalające się ruiny szkoły, a także łuski po pociskach artyleryjskich i moździerzowych. Ich zdaniem wojska rządowe ostrzeliwały miasto z wielu rodzajów broni, w tym artylerii, moździerzy i granatników. Obserwatorzy ustalili też, że większość ofiar to nie cywile, ale rebelianci. W raporcie napisali, że zginęło „od 40 do 100" osób.
Niespełna miesiąc później świat obiegła informacja o kolejnej masakrze. Syryjska opozycja alarmowała, że w mieście Darai, gdzie armia przeprowadziła pacyfikację, zabitych zostało około 400 cywilów. Znów na Damaszek posypały się gromy, a szef Komisji Praw Człowieka ONZ uznał, że doszło do kolejnej zbrodni wojennej.
Niespełna tydzień później na miejsce dotarł wysłannik brytyjskiego dziennika „The Independent". Podczas rozmów z mieszkańcami Darai ustalił, że fakty wyglądają nieco inaczej. Robert Fisk, wybitny brytyjski korespondent, zdobył dowody, że co najmniej jednego z mordów dokonali rebelianci i to oni przez wiele tygodni terroryzowali mieszkańców miasta. Obserwatorzy ONZ nie dotarli do Darai. Masowe groby zasypano. Ile naprawdę było ofiar, nie wiadomo. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka mówi o 200 zabitych, z czego potwierdziło tożsamość zaledwie 80.
Wojna domowa w Syrii jest chyba najlepiej udokumentowanym konfliktem w historii. Powstały na ten temat tysiące artykułów i setki raportów. Przede wszystkim jednak syryjscy opozycjoniści codziennie wrzucają do Internetu tysiące klipów nagranych telefonami komórkowymi. Dzięki nim można by odtworzyć, co działo się w Syrii dzień po dniu od 15 marca 2011 roku, gdy wybuchło powstanie.
Dla przykładu pod hasłem „Syria masakra" na YouTubie znajduje się ponad 56 700 plików (dla porównania podobne zapytanie dla Iraku to 4590 nagrań). Mimo to o tym, co tak naprawdę dzieje się w Syrii, wiemy niewiele.