Reklama

Plus Minus: Polska powstała dzięki Ameryce

Przy tym wszystkim, co od Ameryki odpycha, wciąż jest bardzo wiele rzeczy, których można się od niej uczyć jak od żadnego innego narodu - mówi Robertowi Mazurkowi Piotr Zaremba, historyk i publicysta.

Publikacja: 08.08.2014 19:00

Plus Minus: Polska powstała dzięki Ameryce

Foto: Plus Minus

Dlaczego w Warszawie mówi się „plac Wilsona", a nie „Łilsona"?

Bo tak się wymawiało przed wojną. Tak jak rondo Waszyngtona, a nie Washingtona, jest i plac Wilsona – to efekt popularności tej postaci w Polsce.

A dlaczego w ogóle ma swój plac? Bo miły pan?

Z tym, że on wcale nie był miły. To był dość kostyczny profesor, wyzbyty wszelkich sentymentów, nie lubił ludzi, a i jego trudno było polubić.

Więc się zasłużył, jak rozumiem.

Reklama
Reklama

Ma ten plac od 1926 roku z poczucia głębokiej wdzięczności wobec niego i Stanów Zjednoczonych. Polska powstała dzięki Ameryce w sposób dosłowny.

Nie przesadzasz?

Gdyby USA w kwietniu 1917 roku nie weszły do I wojny światowej i nie przesądziły o jej losach, to prawdopodobnie wygrałyby ją Niemcy i reszta państw centralnych. Być może wtedy też powstałaby Polska, ale jako protektorat niemiecki i część tak zwanej Mitteleuropy. Jako suwerenne państwo zaistniała dzięki Amerykanom.

Ameryka przesądziła o losach wojny?

To był moment, w którym Rosja wycofała się już z wojny i Niemcy mogły pchnąć gigantyczne siły na front zachodni. Gdyby nie setki tysięcy nowych żołnierzy z Ameryki, Berlin wygrałby wojnę.

To wkład Ameryki, a osobisty Wilsona?

Reklama
Reklama

Na początku 1917 roku, zanim USA włączyły się do wojny, Wilson wymienił istnienie państwa polskiego jako jeden z celów sprawiedliwego pokoju, pokoju bez zwycięzców. Wilson był generalnie krytyczny wobec wojny, uważał, że nie powinna wybuchnąć, ale skoro tak się stało, to chciał zbudować nieco bardziej sprawiedliwy ład, którego częścią było istnienie Polski.

To był przełom?

Tak, bo tak jasno nie głosił tego wtedy nikt inny.

Kierował nim interes czy sentyment?

Myślę, że Wilson nie obdarzał Polski jakimś specjalnym uczuciem, raczej dbał o głosy wyborców.

Cała rozmowa w Plusie Minusie

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Dlaczego w Warszawie mówi się „plac Wilsona", a nie „Łilsona"?

Bo tak się wymawiało przed wojną. Tak jak rondo Waszyngtona, a nie Washingtona, jest i plac Wilsona – to efekt popularności tej postaci w Polsce.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Reklama
Plus Minus
„Wszystko jak leci. Polski pop 1990-2000”: Za sceną tamtych czasów
Plus Minus
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa”: Wrednie i losowo
Plus Minus
„Jesteś tylko ty”: Miłość w czasach algorytmów
Plus Minus
„Harry Angel”: Kryminał w królestwie ciemności
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Sebastian Jagielski: Czego boją się twórcy
Reklama
Reklama