Reklama

Histeria i myślenie zbiorowe - felieton Ireny Lasoty

Pokolenie moich rodziców zostało naznaczone zbiorową pamięcią epidemii, a raczej pandemii, grypy hiszpanki, która w latach 1918–1919 pochłonęła więcej ofiar niż poprzedzająca ją, trwająca cztery lata, pierwsza wojna światowa.

Publikacja: 02.11.2014 12:00

Po powrocie do domu trzeba było myć ręce, cokolwiek podniesione z ziemi należało natychmiast umyć, gotowano smoczki i pieluchy, w każdym domu był spirytus salicylowy, a na ulicy dużo kobiet nosiło rękawiczki, nawet jeśli było bardzo gorąco, a rękawiczki – mocno wytarte. Nie rozróżniano jeszcze bakterii i wirusów, więc baliśmy się (umiarkowanie) tak zwanych mikrobów.

Dziś rodzice podnoszą smoczki (jeśli w ogóle używają tego średniowiecznego prozacu) z ziemi i wpychają dzieciom z powrotem do ust, wycierając najwyżej o spodnie, ludzie kichają i kaszlą na siebie, a mimo to cały autobus nie krzyczy: „Zakryj gębę, chamie". Zainteresowanie chorobami przeniosło się gdzie indziej.

Pozostało jeszcze 82% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Poranek dnia zagłady”: Komus unicestwiony
Plus Minus
„Tony Hawk’s Pro Skater 3+4”: Dla tych, co tęsknią za deskorolką
Plus Minus
„Gry rodzinne. Jak myślenie systemowe może uratować ciebie, twoją rodzinę i świat”: Rodzina jak wielki zderzacz relacji
Plus Minus
„Ze mną przez świat”: Mogło zostać w szufladzie
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Marcin Mortka: Całkowicie oddany metalowi
Reklama
Reklama