Serdecznych, przyjaznych, gościnnych jak nigdzie indziej na świecie, ofiarnych do granic rozsądku. Poznałem ich wielu, bez trudu znajdowaliśmy wspólny język i wspólne tematy. To Rosja rozmów do świtu przy herbacie. Rosja bólu i cierpienia. I tego, co nas zawsze dzieliło. Rosja niemej bezradności wobec zła.
I jest druga strona tej dobrej, przyjaznej i serdecznej: Rosja zamordyzmu i nienawiści. Rosja nigdy niewygasłej państwowej buty i imperialnych tęsknot. Rosja, która gardzi słabymi i kpi sobie z tych, którzy bredzą o wolności, godności i humanizmie. Rosja antynarodowych dyktatur, które mając gęby pełne frazesów o ojczyźnie i obywatelach, nic nie robią, by życie w imperium uczynić choć odrobinę znośniejszym dla prostego człowieka.
To Rosja zabójstw na ulicach. Rosja politycznych mordów dokonywanych przez nieznanych czy podstawionych sprawców. Rosja wyroków wydawanych przez gazety i telewizję. Rosja Żyrinowskich szerzących nienawiść do ludzi w ich mniemaniu nieprawomyślnych.