Kapcie spadają

Halo, jest tu kto? Jeśli ktoś czyta te felietoniki regularnie, to może mieć déja vu. Pamiętają państwo opowieść o winiarzu, który pierworodnemu dał nie tylko swoje nazwisko, ale i imię? Chłopak wyrósł, studiował enologię, po czym wyjechał na praktyki do najlepszych winiarzy świata. Młodzian wraca nabuzowany pomysłami, niektóre z nich brzmią samobójczo, ale w końcu ojciec pozwala mu robić wino po swojemu. We wrześniowej historyjce bohaterami byli Zoltanowie Heimannowie z Szekszardu.

Publikacja: 13.11.2020 18:00

Kapcie spadają

Foto: Pixabay

Tym razem zapraszam do Egeru, a obaj panowie nazywają się György Lőrincz. Junior odrzuca wina jednoszczepowe (po ich pinot noirach będę łkał latami) i upiera się, by postawić na kupaże – egri csillag (biały) i egri bikaver (czerwony). Skąd upór? Ano młodzi zjechali cały świat i uznali, że jeśli ich winnice mają zaistnieć nie tylko na Węgrzech, bo to już zapewnili ojcowie, ale i na świecie, to muszą postawić na oryginalność, a najlepsze kadarki są w Szekszardzie, bikavery zaś – w Egerze.

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków