Plus Minus: Co jest tak fascynującego w boksie, że filmowcy stale do niego wracają? Od popularnej serii o Rockym z Sylvestrem Stallone’em zaczynając, a kończąc na znakomitych dramatach, jak „Wściekły byk” Martina Scorsesego, „Człowiek ringu” Rona Howarda czy głęboko zanurzony w polityce „Bokser” Jima Sheridana. A jakoś wielu filmów o skoczkach narciarskich czy maratończykach nie widziałam.
W„Kuleju. Dwóch stronach medalu” jest scena, w której reżyser proponuje olimpijskiemu mistrzowi rolę w sportowym dramacie. Mówi: „Panie Jurku, tu będzie wszystko, czym karmi się kino”. To odpowiedź na pani pytanie. Sport niesie atawistyczne elementy, które w nas wszystkich drzemią: rywalizację, walkę. W kinie też każda scena jest ringiem, a każde spięcie – paliwem. A boks najprościej wyraża sportowe emocje. Musi wygrać lepszy, silniejszy, sprawniejszy, lepiej prowadzący swój pojedynek. W skokach czy w maratonie nie ma takiej dramaturgii.