Ich cytowanie może zaprowadzić nas do więzienia, a przynajmniej pozbawić pracy i możliwości zarabiania pieniędzy. I, niestety, nie są to już tylko pomysły autora książki clerical fiction, ale rzeczywistość. Gdy kilka lat temu pisałem „Operację chusta" i wieszczyłem, że za lat 50 Pismo Święte (w wersji pełnej, a nie wykastrowanej przez politycznie poprawnych interpretatorów) będzie zakazane, nie sądziłem, że takie czasy przyjdą o wiele wcześniej. A jednak stało się. Wyrażanie opinii zgodnych z Pismem Świętym powoli zaczyna być, przynajmniej na Zachodzie, karalne. A najnowszym tego przykładem jest... Tyson Fury.
Nie, żeby ten bokser był postacią z mojej bajki. Nie oglądam pojedynków bokserskich, a do samych bokserów i wypowiadanych przez nich mądrości mam stosunek umiarkowanie entuzjastyczny. Jeśli jednak w Polsce autorytetem może być Dariusz Michalczewski, to nie widać powodów, by podobnego statusu i prawa do wypowiadania własnych poglądów nie miał mieć w Wielkiej Brytanii Tyson Fury. Tak jednak nie jest. A wszystko dlatego, że Fury wypowiada opinie (dodajmy – w pełni zgodne z Pismem Świętym i ortodoksyjnymi poglądami chrześcijan), które są nie w smak politycznie poprawnym dyktatorom. I właśnie oni rozpoczęli policyjne śledztwo w jego sprawie. Powodem jest zaś wypowiedź, którą zacytuję w całości. „Żyjemy w diabelskim świecie. Szatan jest coraz mocniejszy, wierzę, że koniec jest blisko. Tak mówi mi Biblia, tak mówi mi świat. Zanim nadejdzie koniec i diabeł przybędzie na ziemię, muszą się zdarzyć trzy rzeczy: legalizacja homoseksualizmu, aborcji i pedofilii. Kto w latach 50. i 60. sądził, że dwie pierwsze zostaną gdziekolwiek dozwolone?" – powiedział Fury.
I nie ma co ukrywać, że dla wierzącego tradycyjnie chrześcijanina (niezależnie od tego, jakiego jest wyznania) nie ma w tych słowach nic zaskakującego. O tym, że pedofilia i aborcja to niechybne znaki zwiastujące koniec świata, mówił także w Polsce świętej pamięci dominikanin ojciec Joachim Badeni. W istocie są to twierdzenia niepodlegające dyskusji. Promowanie homoseksualizmu, rozpusta tego rodzaju doprowadziła Sodomę do upadku i straszliwej kary. Aborcja jest zaś, i tu akurat zarówno ewangelikalni chrześcijanie, jak i katolicy się zgadzają, zabójstwem, które obecnie dokonuje się na masową skalę. Obie te kwestie są więc niszczące dla cywilizacji i kultury, a także dla życia w takim samym stopniu, jak pedofilia jest niszcząca dla dzieci i dla zaufania między dorosłymi a dziećmi.
Tyle że to, co oczywiste dla chrześcijan (a także dla nieuprzedzonych obserwatorów), jest skandaliczną herezją dla zwolenników politycznej poprawności i liberalnego zamordyzmu. Nie mogą oni puścić płazem takiego skandalu i natychmiast puszczają w ruch własne jaczejki. Policja już zajęła się tą sprawą i rozpoczęła śledztwo w sprawie rzekomo krzywdzących homoseksualistów wypowiedzi sportowca. Szkocka Partia Narodowa, a także dziesiątki tysięcy Brytyjczyków domagają się usunięcia Fury'ego z krótkiej listy osób nominowanych przez BBC do nagrody sportowca roku. Kilka słów prawdy może sporo kosztować boksera.
A on i tak jest w niezłej sytuacji, bo jest znany i bogaty. Wcześniej policja zwyczajnie zamykała w aresztach kaznodziejów ulicznych (zarówno katolickich, jak protestanckich), którzy mieli w sobie dość odwagi, by zacytować słowa potępienia „mężołożników i cudzołożników", jakie znaleźć można w listach św. Pawła. Do aresztu trafił na przykład ewangelikalny duchowny Tony Miano, który na ulicach jednego ze szkockich miast głosił, że seks homoseksualny jest grzechem. Policja zatrzymała go na 30 godzin, a później wytoczono mu proces i zarzucono „używanie homofobicznych wyrażeń, mogących wywołać obawy, niepokój, przykrość lub znieważać ludzi".