W półokrągłą rocznicę wydarzenia, które przez 35 lat obrosło legendą i stało się początkiem mitu założycielskiego głównych stron naszej politycznej sceny, to właśnie ta wypowiedź Leszka Millera sprzed kilku lat najcelniej oddaje to, co się ostatecznie dopełniło 4 czerwca 1989 roku przy wyborczych urnach. Gdy dziś jedni romantyzują tamten dzień, uznając go za dzień zwycięstwa antykomunistów nad komunistami, a drudzy go demonizują, przedstawiając jako dzień narodowej zdrady solidarnościowych elit, które się z komunistami dogadały ponad naszymi głowami, najbliższa mi jest narracja Leszka Millera. Nikogo nie pokonaliśmy, nikt też nas nie zdradził – wykupiliśmy tylko od komunistów ukradzioną nam wolność, w zamian dając im gwarancję bezkarności i wpuszczenie na nowe, demokratyczne salony.