Wserii wywiadów z 1991 roku autorstwa Beatrice Monroy i zebranych w książce pod tytułem „Noi, i palermitani” [My, palermiańczycy] Giuliana Saladino znalazła się w rozdziale razem z tymi, którzy zostali w Palermo. Jej odpowiedzi są pełne goryczy, choć nie rezygnacji:
„Nauczyłam się już mieszkać w Palermo bez niepokoju. Uważam je nawet za ładne miasto. Nie chciałam go porzucić w młodości, więc co dopiero teraz. Ale zaczynając od Palermo, chciałabym wrócić do pewnej refleksji: wiadomości neutralne są gorsze niż wiadomości kryminalne. W tym sensie, że te ostatnie składają się ze spektakularnych doniesień, tajemnic i silnie emocjonalnych rzezi, podczas gdy te neutralne nie tylko nie przekazują żadnych rewelacji, ale wręcz przemijają szybko i cicho: to są wiadomości ze świata biznesu, polityki, finansów, administracji publicznej, z życia regionów i miast. W Palermo zaś są to wiadomości dotyczące męki mieszkańca, uważanego zawsze za utrapienie, jeśli domaga się jakiegoś prawa, choćby najskromniejszego”.