Reklama

Recenzja filmu „Rebeka”

Młoda, bezimienna kobieta (w tej roli urocza i pełna wdzięku Lily James) wychodzi za wdowca Maxima de Wintera (Armie Hammer), o którym prawie nic nie wie. Mężczyzna zabiera ją do Manderley, rodzinnej posiadłości, w której wciąż odczuwalna jest obecność jego zmarłej żony, Rebeki, wyrażana nie tylko w pozostawionych przez nią przedmiotach, ale i we wspomnieniach innych osób, zwłaszcza jej osobistej służącej pani Danvers (Kristin Scott Thomas). Nowa pani de Winter obawia się, że nigdy nie dorówna nieżyjącemu już ideałowi. Czy słusznie?

Publikacja: 27.11.2020 18:00

Recenzja filmu „Rebeka”

Foto: materiały prasowe

Tak to wygląda w głośnej powieści autorstwa Daphne du Maurier, a także w jej pierwszej i najsłynniejszej adaptacji, którą w 1940 r. zrealizował Alfred Hitchcock. Tak również, przynajmniej na papierze, mają się sprawy w najświeższej ekranizacji „Rebeki", wyreżyserowanej przez Bena Wheatleya, który w wywiadach wielokrotnie się zarzekał, że projekt nie jest remakiem, a próbą dostosowania materiału źródłowego do współczesności. Tym niemniej nie sposób oceniać tego filmu w oderwaniu od dzieła mistrza suspensu, które, swoją drogą, nie należy do najlepszych pozycji w jego bogatej filmografii.

Pozostało jeszcze 80% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
„Wszystko jak leci. Polski pop 1990-2000”: Za sceną tamtych czasów
Plus Minus
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa”: Wrednie i losowo
Plus Minus
„Jesteś tylko ty”: Miłość w czasach algorytmów
Plus Minus
„Harry Angel”: Kryminał w królestwie ciemności
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Sebastian Jagielski: Czego boją się twórcy
Reklama
Reklama