Wracając kilka dni temu pociągiem z ferii, zabrałem się do przeglądania w telefonie zdjęć z gór. Jedno szczególnie przypadło mi do gustu, więc je wykadrowałem i zamieściłem w mediach społecznościowych. Ale potem przez kilka dni jakoś siedziało mi w pamięci, więc do niego wróciłem.
I zacząłem się zastanawiać, co w nim jest takiego, że tak pasuje do klimatu ferii. Zdjęcie przedstawiało dzwonek przyczepiony do drzwi chaty w górach. Wyglądał jak stare żelazo, na które ktoś (szczerze mówiąc, zrobiła to moja żona) nałożył kolorowy kubraczek z włóczki, jakby czapeczkę na głowę kota lub dodatkowy płaszczyk dla małego pieska. Metal przymocowano do starych desek górskiej chaty. W rogu kadru widniało zaś pociemniałe drewno framug okienka małej sionki, którego szybki w jednych miejscach były zaszronione, a w innych zaparowane od różnicy temperatur w środku i na zewnątrz.