Tuż po II wojnie światowej polskie sądownictwo z trudem podnosiło się z ruin. Zdziesiątkowana kadra sędziowska, okaleczone i zdemoralizowane okupacją społeczeństwo obojętnie przyjęły zainstalowanie się przywiezionej na sowieckich czołgach władzy.
Komuniści nie byli jednak kadrowo przygotowani na przejęcie rządów w Polsce i szybkie przerobienie najważniejszych instytucji na swoją modłę. Newralgicznym obszarem okazało się sądownictwo. Zniszczenia wojenne i niedziałające uniwersytety sprawiły, że trudno było obsadzić je nową, zaufaną kadrą. Tym trudniej, że komunistom nie tylko brakowało ludzi z prawniczym wykształceniem, ale i z wykształceniem w ogóle.