Krytyków radykalizującej się prawicy oskarża się często o konserwatyzm bezobjawowy. Podobnie zareagowano ostatnio na moją książkę „Prawica dla opornych”, w której opisuję zjawisko powstawania masowej polityki tożsamości i towarzyszących jej polaryzacji, wykorzystania platform społecznościowych, rozpadania się tradycyjnych wspólnot oraz łączących je więzi. Zarzut „bezobjawowego konserwatyzmu” sprowadza się do stwierdzenia, że świat ulega nieustannym rewolucjom z powodu wprowadzania w życie ideowych pomysłów lewicy, więc prawica czy konserwatyści nie mogą pozostać bezczynni, muszą działać, sprzeciwiać się zmianom. I dodaje się często, że właściwie od dwóch stuleci, od czasu rewolucji francuskiej, Zachód musi się borykać z siłami postępu, które próbują wywrócić podstawy, na których zbudowano naszą cywilizację.