Ponad dekadę temu wydał pan książkę „Czasy grubej przesady. Szkice o polityce polskiej 2005–2010”. Ciekawe, czy to, co pan pisał 12 lat temu, pasuje do obecnej sytuacji na scenie politycznej?
Gdybym zrobił nową edycję tej książki, to mogłaby ona nosić tytuł „Czasy jeszcze grubszej przesady” (śmiech). Ale byłby to zabieg przede wszystkim marketingowy, gdyż jeżeli chodzi o same mechanizmy, to w polskiej polityce od tamtych lat zmieniło się niewiele. Owszem, jej różne złe przejawy kumulują się i dla niektórych Polaków stają się one coraz trudniejsze do zniesienia. Z drugiej jednak strony do niektórych rzeczy się przyzwyczajamy. Skoro ta gruba przesada trwa tyle lat, to najwyraźniej znaczy to, że tak już musi być. Że takie są cechy klasy politycznej i takie właśnie mechanizmy nią rządzą. Innych nie będzie. Tym bardziej że w przeszłości tyle razy mawiano, iż trzeba to zmienić, że w końcu musi być inaczej, lepiej, a nigdy tak się nie stało.