Kiedy ktoś po stronie liberalnej stwierdził, że „Polacy znów, jak w czasie wojny, nic nie robią dla umierających ludzi", Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu orzekł, że napluto na pamięć tysięcy Polaków ratujących Żydów i znieważono naród Polski. Przedstawiciele Ośrodka ogłosili, że złożyli doniesienie do prokuratury w tej sprawie. Cóż, uważam, że Holokaust był jednak wyjątkową zbrodnią, więc porównywanie losu migrantów, którzy przedostają się przez polsko-białoruską granicę, do losu Żydów w czasie II wojny jest wysoce niestosowne. Ale między krytyką nietrafionego porównania a uruchamianiem organów ścigania jest spora różnica.
Czytaj więcej
Gdy obserwuję sytuację na polsko-białoruskiej granicy, w głowie kołacze mi się pytanie: a w czym my w ogóle jesteśmy lepsi od Aleksandra Łukaszenki?
Tym bardziej że to modus operandi Ośrodka Monitorowania Antypolonizmu. Kiedy Władysław Frasyniuk paskudnie nawymyślał żołnierzom i straży granicznej, cyk, OMA złożyła doniesienie do prokuratury. Kiedy posłanka Klaudia Jachira stwierdziła, że Hitler nie niszczył cmentarzy, cyk, poszło kolejne doniesienie do prokuratury – za negowanie zbrodni nazistowskich. Kiedy na portalach społecznościowych pojawiło się zdjęcie z Brodnicy pokazujące nastolatkę stojącą na pomniku upamiętniającym pochówek polskich żołnierzy, cyk, poszło kolejne zawiadomienie do prokuratury. Kiedy aktorka Barbara Kurdej-Szatan nazwała mordercami funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy siłą przepychali rodzinę migrantów na białoruską stronę przez drut kolczasty, do akcji wkroczył OMA, cały na biało, z doniesieniem do prokuratury.
Czy to rzeczywiście prokurator powinien – z doniesienia samozwańczego obrońcy godności narodowej – ustalać, co powiedzieć wypada, a czego nie?
Nie, nie podobają mi się słowa Władysława Frasyniuka ani głupstwa, które wypisuje posłanka Klaudia Jachira. Barbara Kurdej-Szatan również przekroczyła granicę, obrzucając funkcjonariuszy Straży Granicznej stosem wulgaryzmów.