Broszka z moheru

O Radiu Maryja i telewizji Trwam mówią: „nasze media". Sami organizują terenowe biura i zbierają datki. Miejsca na multipleksie nie odpuszczą. Rodzina Radia Maryja to już poważna siła. Jak o. Rydzyk wychował takich słuchaczy?

Publikacja: 05.01.2013 00:01

Broszka z przymrużeniem oka. Słuchacze Radia Maryja nauczyli się autoironii

Broszka z przymrużeniem oka. Słuchacze Radia Maryja nauczyli się autoironii

Foto: Forum, Wojciech Barczyński wb Wojciech Barczyński

Temperatura na zewnątrz nie rozpieszcza. Dobrze na minusie, więc i w parafialnym kiosku przy kościele Matki Bożej Królowej Polski w warszawskim Aninie upałów nie ma. Ale nie zraża to pań z biura Radia Maryja, które prowadzą kiosk. Ciepło ubrane rozgrzewają się herbatą i w zakupach doradzają parafianom, którzy właśnie wyszli z mszy świętej. Na zewnętrznej szybie przyklejone duże logo Radia , powiewa też biało-czerwona flaga, a przy wejściu choinka ustrojona w okrągłe kartoniki z logo toruńskiej rozgłośni. W środku półki uginają się pod ciężarem modlitewników, książek, biografii świętych. Można zaopatrzyć się w kartki pocztowe, różańce, dewocjonalia. Za kilka złotych można kupić książeczkę z nowenną do wybranego świętego albo rozważania różańcowe. Na stoliku przy kasie wybór prasy katolickiej. Miesięcznik „Egzorcysta", diecezjalny tygodnik „Idziemy"  i duży plik świątecznego numeru „Naszego Dziennika".

Choć kolejka jest spora, to organizacja na piątkę. Duży koszyczek z monetami, by było  łatwiej wydawać reszty, kalkulator do podliczania rachunku. W kiosku można zdobyć informacje na temat toruńskich mediów, przyjmowane są też wpłaty na rzecz Radia Maryja i telewizji Trwam. Nie trzeba wypełniać przekazów, chodzić na pocztę czy do banku. Wystarczy po mszy odwiedzić kiosk i wpłacić darowiznę, a osoby zaangażowane w biuro przekażą ją na konto radia i telewizji Trwam.

Od Pomorza po Podkarpacie

To dzięki dobrze zorganizowanej sieci ludzi zgromadzonych wokół toruńskiej rozgłośni i telewizji media o. Tadeusza Rydzyka mogą działać jak dobrze naoliwiona maszyna. Redemptoryści nie muszą jeździć po kraju i przekonywać do składania datków. To sympatycy zbierają pieniądze, informują, organizują spotkania modlitewne, pielgrzymki, skrzykują się na manifestacje, zbierają podpisy. W niektórych kołach działa coś w rodzaju telefonicznej siatki alarmowej. Wiadomo, kto do kogo dzwoni z informacją, co, gdzie i kiedy się dzieje.

Gdy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (KRRiT) odmówiła telewizji Trwam miejsca na multipleksie, o mediach o. Rydzyka zrobiło się dużo głośniej. Ostatnio radiu przybywa słuchaczy. „Rz" pisała w ubiegłym tygodniu, że z najnowszego badania Radio-Track wynika, iż w 2012 roku słuchalność toruńskiej rozgłośni wyniosła 2,9 proc., gdy rok wcześniej było to tylko 2 proc.

– Nie znam na świecie innego przykładu mediów działających dzięki dobrowolnym składkom, tak jak dzieje się to w przypadku Radia Maryja i telewizji Trwam. Nie na tę skalę, nie o tym charakterze – mówi prof. Jacek Dąbała, medioznawcza z KUL. – To duży sukces o. Rydzyka, który doskonale rozumie media, wie, jak działają. Nawet jeśli nie podziela się poglądów prezentowanych na antenach, to nie można nie doceniać tego fenomenu. Na rynku medialnym nie jest łatwo o takie osiągnięcia, a ruch podobny do tego, jaki jest wokół radia i telewizji Trwam, trudno wykreować – przyznaje prof. Dąbała.

Aniński kiosk i zaangażowane w tamtejsze biuro Radia Maryja osoby to tylko jeden z przykładów. Takie grupy działają w całej Polsce, w niemal każdej parafii od Pomorza po Podkarpacie. Angażuje się w nie od kilku do nawet kilkuset osób. – Trudno dokładnie oszacować, ile osób w całym kraju należy do Rodziny Radia Maryja. Na pewno bardzo dużo, wystarczy popatrzeć, ile podpisów udało nam się zebrać w obronie telewizji Trwam. Jest ich już 2,5 miliona, a przecież podpisały się osoby najodważniejsze, bo w formularzu trzeba podać imię, nazwisko, PESEL, a to nie zawsze jest dla ludzi wygodne, wolą anonimowość – zwraca uwagę Gertruda Szumska, koordynator Kół Radia Maryja na Pomorzu i szefowa koła w Katedrze Oliwskiej w Gdańsku.

Z radyjkiem przy uchu...

Jak na co dzień działają Koła Radia Maryja? Podstawą są comiesięczne spotkania. – Podczas nich wymieniamy doświadczenia i poglądy czerpane z Radia Maryja. Wspólnie odmawiamy różaniec, uczestniczymy we mszy świętej w intencji Radia Maryja, telewizji Trwam, pracujących tam ojców i ojczyzny – wylicza Szumska. Zwraca też uwagę, że jednym z ważnych zadań Kół Radia Maryja jest utrzymanie mediów. – Dlatego na takich spotkaniach zbieramy drobne składki na ten cel. Tyle, ile każdy może. Tę ofiarę na rzecz radia skarbniczka przelewa do Torunia za pośrednictwem kasy SKOK, bo wtedy przelew jest bezpłatny, więc zawsze to jakaś oszczędność. Zależy nam, żeby każdy zebrany grosz poszedł na wsparcie radia i telewizji, bo utrzymanie mediów to duży wysiłek.

Podobnie wyglądają spotkania Koła Radia Maryja w parafii pod wezwaniem Bożego Ciała w Gdańsku-Morenie. W każdą drugą środę miesiąca po mszy świętej koło spotyka się w niedawno wyremontowanej przykościelnej salce dla wspólnot. Ma tam nawet swoją szafę przyozdobioną plakatem z logo Radia  przywiezionym z Torunia. Do koła należy około 20 osób. – Na takich spotkaniach najpierw omawiamy aktualne sprawy, to, co dzieje się w Toruniu, zastanawiamy się, jak zachęcić nowe osoby do zaangażowania się w naszą wspólnotę. Za każdym razem jest z nami kapłan, który opiekuje się nami od strony duszpasterskiej. Zawsze poruszamy jakieś religijne tematy. Omawiamy Pismo Święte albo sakramenty. Zawsze jest czas na dyskusję i zadawanie pytań – opowiada Krystyna Karpowicz, emerytowana nauczycielka z czterdziestoletnim stażem, która kieruje gdańskim kołem. Tu także spotkaniom towarzyszy zbiórka funduszy na Radio Maryja i telewizję Trwam. – To nie są żadne duże kwoty – 20, 30 zł, ale razem się tego uzbiera. Nasza kasjerka co miesiąc wysyła pieniądze do Torunia, a stamtąd przychodzi zawsze potwierdzenie i podziękowanie za wpłatę – opowiada Karpowicz.

Środowisko Rodziny Radia Maryja integrują też pielgrzymki. Co roku w lipcu spotykają się na Jasnej Górze, organizowane są wyjazdy do Rzymu na spotkania z papieżem czy do Ziemi Świętej. Rodzina Radia Maryja zjeżdża się także z okazji kolejnych rocznic powstania radia. Co roku przedstawiciele kół z całego kraju mają w Toruniu swoje spotkania formacyjne. Nie brakuje też innych pomysłów na jednoczenie środowiska, jak np. własna sieć komórkowa „ W naszej rodzinie". Startery, doładowania i telefony tej sieci najłatwiej kupić podczas pielgrzymek i spotkań Rodziny Radia Maryja na specjalnie ustawionych stoiskach. „Każdy z nas chce czuć się bezpiecznie i należeć do grupy, która łączy bliskich ludzi. Nasza oferta jest odpowiedzią na te potrzeby. Kierujemy ją do osób, dla których ważna jest idea jednoczenia się w silnej, zgodnej, wspierającej rodzinie" – czytamy na stronie operatora, który w swoim cenniku przypomina, że połączenia ze studiem Radia Maryja i Telewizji Trwam są bezpłatne.

Koła wokół

Zdaniem prof. Dąbały to właśnie tworzenie wspólnoty wokół mediów o. Rydzyka jest fundamentem ich sukcesu. – Dużo dają bezpośrednie kontakty między ludźmi. To nie jakiś koncern medialny zachęca do wsparcia swojego medium, ale ludzie. To zupełnie inaczej wygląda, jak ktoś zwraca się do nas osobiście – mówi medioznawca. I dodaje: – Ludzie, którzy składają się na te media, mają poczucie misji, czują, że w przestrzeni medialnej jest coś, co uznają za swoje. Zasilają konto swoimi darowiznami, bo są przekonani, że ich wpłata zostanie spożytkowana na bliskie im cele. Chcą współtworzyć te media i walczą o nie.

Rzeczywiście ostatnio wiele sił Koła Radia Maryja w całym kraju poświęcają na marsze, manifestacje i zbiórkę podpisów w proteście przeciw decyzji KRRiT. – W marcu zorganizowaliśmy marsz w Gdańsku, przyszło na niego 22 tys. osób. Od młodzieży, poprzez ludzi pracujących, po emerytów. Na kolejnym, w październiku, było już 50 tys. osób. Kolejny marsz właśnie planujemy zorganizować – wylicza Szumska i dodaje, że w całej Polsce w mniejszych miastach i na prowincji takich marszów było już przeszło 150.  Koło Krystyny Karpowicz także uczestniczy w marszach. – Dwukrotnie byliśmy na manifestacjach w Gdańsku. Aktywnie zbieramy podpisy poparcia dla telewizji Trwam. W naszej parafii udało się zebrać ich 532, o kolejne zabiegamy w sąsiednim kościele – wylicza Karpowicz.

Szumska uważa, że kolejne marsze i protesty w końcu poskutkują i dla telewizji Trwam znajdzie się miejsce na multipleksie. – Będziemy walczyć aż do skutku – kwituje i wyjaśnia, dlaczego jej zdaniem KRRiT wydała odmowną decyzję. – Media stworzone przez ojca doktora Tadeusza Rydzyka uczą życia w prawdzie i budowaniu lepszej i bezpieczniejszej przyszłości we własnej ojczyźnie. To przekonuje coraz większe grono słuchaczy młodego pokolenia, a tym samym budzi agresję, sprzeciw i totalną negację Radia Maryja i Telewizji Trwam przez decydentów – mówi z przekonaniem.

Skąd u członków Rodziny Radia Maryja taka chęć poświęcania czasu i zaangażowania po stronie toruńskich mediów? – Taką mamy potrzebę – mówi Karpowicz. – To dla nas ważne media, na których nam zależy, i nie wyobrażamy sobie, żeby miało ich zabraknąć. My się nawet śmiejemy, że dzięki telewizji Trwam codziennie jesteśmy na Jasnej Górze, bo każdego dnia oglądamy transmisję z Apelu Jasnogórskiego. A wieczorami z radyjkiem przy uchu słuchamy „Rozmów niedokończonych".

– Nam te media są po prostu bardzo potrzebne. My tym żyjemy – mówi Szumska i wylicza, że dzięki mediom o. Rydzyka można z radiem się modlić, słuchać transmisji z papieskich pielgrzymek. – I wielu ciekawych audycji. Jest coś i dla emerytów, i dla młodzieży, i dla najmłodszych. Rodzice mają program o tym, jak wychowywać dzieci, jest audycja o zdrowiu i program dla rolników. Bardzo ważne są dla nas wieczorne „Rozmowy niedokończone", które dotyczą aktualnych problemów w kraju. Jesteśmy przekonani, że podczas tych audycji słyszymy prawdę o tym, co się w Polsce dzieje, nie są to informacje zmanipulowane – przekonuje i nie boi się używać wielkich słów i górnolotnych porównań. – Są to media narodu, ludzi wolnych od nienawiści i korupcji. Radio Maryja i Telewizja Trwam to wielki ołtarz i ambona, wokół której gromadzi się cała Polska katolicka i Polonia na całym świecie, Polacy o niezłomnym duchu patriotycznym. A Koła Radia Maryja są schodami do tej wielkiej katedry Polaków.

Zdaniem dr Anny Siudem, psychologa społecznego z UMCS, nie można lekceważyć osób zgromadzonych wokół Radia Maryja. – One tworzą silną grupę, która daje o sobie znać – mówi i dodaje, że w naszym społeczeństwie przybywa osób starszych. – Zwłaszcza kobiet, które są na emeryturze, mają już odchowane dzieci, a nawet i wnuki, cieszą się nie najgorszym zdrowiem i chcą wypełnić wolny czas, angażując się w jakieś działania. Kościół bardzo chętnie przechwytuje takie osoby – mówi dr Siudem. Dodaje, że to poważny kapitał społeczny, bo ludzie zaangażowani w Koła Radia Maryja nie ograniczają się tylko do wspierania swojej rozgłośni.  –  Bywa, że rewelacyjnie angażują się w różne działania charytatywne, pomagają w świetlicach środowiskowych, na co osoby pracujące najczęściej nie znajdują czasu – podkreśla psycholog.

– Nie jesteśmy ludźmi, którzy się zamykają w domu. Oprócz spotkań formacyjnych przeznaczonych dla osób z koła angażujemy się w wiele przedsięwzięć, współpracujemy na wielu płaszczyznach, jesteśmy otwarci na społeczeństwo – potwierdza Elżbieta Nowosielska, która kieruje Kołem Przyjaciół Radia Maryja w podwarszawskiej Wesołej. – Wiele osób ma duże zacięcie do działania. Ostatnio np. działaczom Koła udało się zorganizować  parafialny zespół Caritas. I od razu dzięki hojności parafian udało się przygotować 40 paczek dla dzieci i kolejnych 50 dla potrzebujących – zwraca uwagę Elżbieta Nowosielska.

– Nasi ludzie organizują wiele przedsięwzięć – chwali Szumska. –  To nie jest tak, że jak należymy do Koła Radia Maryja, to już w nic innego się nie angażujemy. Jesteśmy wszechstronni. Działamy w parafialnym Caritasie, organizujemy spotkania opłatkowe, pomagamy w pracach w kościele, np. w obsłudze liturgicznej. Staramy się też odpowiadać na potrzeby osób, którym gorzej się wiedzie. Ktoś zgłasza, że potrzebuje dziecięcych ubranek, książek, mebli. Pocztą pantoflową szukamy wśród naszych działaczy kogoś, kto może pomóc. Nie pozostajemy głusi na potrzeby innych, wraz z Radiem Maryja bierzemy udział w bezinteresownej pomocy, bo dla nas ważny jest każdy człowiek – podkreśla.

Ks. Marek Doszko, proboszcz anińskiej parafii, przyznaje, że na panie z biura Radia Maryja może liczyć w każdej sprawie. – Choć ich głównym zadaniem jest prowadzenie kiosku. Zajmują się między innymi propagowaniem i rozprowadzaniem prasy katolickiej i to jest ważny element kulturotwórczy – podkreśla ks. Doszko. I dodaje: – Działają bardzo sprawnie. Alleluja i do przodu, takie hasło im przyświeca i to się świetnie sprawdza.

Dr Anna Siudem zwraca jednak uwagę na niepokojący problem odgradzania się takich grup od reszty społeczeństwa. Nieufności doświadczamy na własnej skórze. Wielu członków Kół Radia Maryja trudno namówić nawet na krótką rozmowę o działalności wspólnoty. Odmawiają spotkania, podczas rozmowy telefonicznej odkładają słuchawkę, a w najlepszym razie grzecznie tłumaczą swoje racje.

– Proszę się nie obrazić, ale ja nie udzielam wywiadów. Nas reprezentuje Radio Maryja i telewizja Trwam. Nie mam zaufania do innych mediów – mówi nam szef jednego z warszawskich Kół Radia Maryja.

– Mocno rysują się podziały. Kiedy tworzy się jakaś zamknięta grupa, to zaraz powstaje grupa przeciwna. Jesteśmy my i są oni. Takie postawy prowadzą do agresji konfliktu, wzajemnych niechęci i nieufności. A to jest destrukcyjne – mówi dr Siudem. Stąd wiele stereotypów i epitetów, jakimi określa się zwolenników Radia Maryja. Ukute wiele lat temu określenie „moherowe berety" nie wychodzi z użycia. Panie z Kół Radia Maryja zapewniają jednak, że za „moherowe berety" wcale się nie obrażają, potrafią obrócić to w żart i nie przejmować się. – Mamy ważniejsze rzeczy na głowie. Zależy nam na tym, żebyśmy byli traktowani na równi z innymi, bo dziś w Polsce katolicy to grupa, która nie ma równych praw. Nie chcemy żadnych specjalnych przywilejów. Chcemy być traktowani z szacunkiem – komentuje Szumska.

Z moherowego przydomku kpi też sam ojciec dyrektor. W sierpniu na spotkaniu z sympatykami radia wylansował nowe hasło. „Wolę być moherem niż frajerem!" – zakrzyknął, budząc powszechną wesołość. Zaprezentował też nowy gadżet – miniaturowy moherowy berecik wydziergany na drutach, zachęcając do robienia podobnych. „Prosimy o zrobienie, potrzebujemy kilkaset tysięcy". Bereciki mają trafić na Jasną Górę.

Gimnazjalista za konsoletą

Wśród osób wspierających Radio Maryja i telewizję Trwam przeważają osoby starsze, emeryci. Ale to się może zmienić, bo o. Rydzyk nie zamierza na tym poprzestać. Walczy o najmłodszych słuchaczy. Wygląda na to, że z niemałą skutecznością. Wspomniane już najnowsze badanie Radio-Track wskazuje, że poprawiły się wyniki słuchalności w najtrudniejszych dla stacji grupach wiekowych. Powstaje też coraz więcej Młodzieżowych Kół Radia Maryja.

Jak ojciec dyrektor to robi? Przekonuje do siebie młodzież, chociażby poprzez proponowanie im udziału w warsztatach medialnych. Zapraszani są na nie gimnazjaliści i licealiści. Najbliższe odbędą się w lutym w siedzibie założonej przez o. Rydzyka Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. Podczas takich warsztatów młodzież może zasiąść w wozie transmisyjnym czy za radiową konsoletą. Jest to okazja do spróbowania swoich sił w roli operatora kamery czy reportera. Młodzież może przeprowadzić sondę uliczną, zmontować dźwięk i obraz. Warsztaty prowadzi ekipa wykładowców toruńskiej szkoły oraz dziennikarze Radia Maryja i telewizji Trwam. Ważnym tematem jest manipulacja w mediach. „Im więcej świadomych widzów, słuchaczy oraz czytających prasę i korzystających z Internetu, tym mniej ludzi manipulowanych, ponieważ media to nie czwarta władza, jak się to często powtarza, lecz pierwsza, bo ma największy wpływ na wielkie rzesze ludzi" – wyjaśnia na stronie internetowej ideę warsztatów o. Marcin Krupa, który przyjmuje zgłoszenia z całej Polski. Ci, którzy nie mogą dojechać do Torunia, mogą liczyć, że warsztaty przyjadą do ich miejscowości. Wystarczy, że zbierze się grupę 300–400 młodych osób, które chciałyby w zajęciach uczestniczyć.

– O. Rydzyk po prostu wychowuje sobie kolejne pokolenie słuchaczy – docenia medialny zmysł duchownego prof. Dąbała.  – Strategicznie to bardzo słuszna decyzja, myślenie kampanijne, obliczone na całe lata.

Temperatura na zewnątrz nie rozpieszcza. Dobrze na minusie, więc i w parafialnym kiosku przy kościele Matki Bożej Królowej Polski w warszawskim Aninie upałów nie ma. Ale nie zraża to pań z biura Radia Maryja, które prowadzą kiosk. Ciepło ubrane rozgrzewają się herbatą i w zakupach doradzają parafianom, którzy właśnie wyszli z mszy świętej. Na zewnętrznej szybie przyklejone duże logo Radia , powiewa też biało-czerwona flaga, a przy wejściu choinka ustrojona w okrągłe kartoniki z logo toruńskiej rozgłośni. W środku półki uginają się pod ciężarem modlitewników, książek, biografii świętych. Można zaopatrzyć się w kartki pocztowe, różańce, dewocjonalia. Za kilka złotych można kupić książeczkę z nowenną do wybranego świętego albo rozważania różańcowe. Na stoliku przy kasie wybór prasy katolickiej. Miesięcznik „Egzorcysta", diecezjalny tygodnik „Idziemy"  i duży plik świątecznego numeru „Naszego Dziennika".

Choć kolejka jest spora, to organizacja na piątkę. Duży koszyczek z monetami, by było  łatwiej wydawać reszty, kalkulator do podliczania rachunku. W kiosku można zdobyć informacje na temat toruńskich mediów, przyjmowane są też wpłaty na rzecz Radia Maryja i telewizji Trwam. Nie trzeba wypełniać przekazów, chodzić na pocztę czy do banku. Wystarczy po mszy odwiedzić kiosk i wpłacić darowiznę, a osoby zaangażowane w biuro przekażą ją na konto radia i telewizji Trwam.

Od Pomorza po Podkarpacie

To dzięki dobrze zorganizowanej sieci ludzi zgromadzonych wokół toruńskiej rozgłośni i telewizji media o. Tadeusza Rydzyka mogą działać jak dobrze naoliwiona maszyna. Redemptoryści nie muszą jeździć po kraju i przekonywać do składania datków. To sympatycy zbierają pieniądze, informują, organizują spotkania modlitewne, pielgrzymki, skrzykują się na manifestacje, zbierają podpisy. W niektórych kołach działa coś w rodzaju telefonicznej siatki alarmowej. Wiadomo, kto do kogo dzwoni z informacją, co, gdzie i kiedy się dzieje.

Gdy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (KRRiT) odmówiła telewizji Trwam miejsca na multipleksie, o mediach o. Rydzyka zrobiło się dużo głośniej. Ostatnio radiu przybywa słuchaczy. „Rz" pisała w ubiegłym tygodniu, że z najnowszego badania Radio-Track wynika, iż w 2012 roku słuchalność toruńskiej rozgłośni wyniosła 2,9 proc., gdy rok wcześniej było to tylko 2 proc.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał