Rzecz jasna z wdzięcznością przyjmuję spore ostatnio zainteresowanie naszym pismem, nawet jeśli autorzy na ogół mniej się interesują jego zawartością niż sprawami personalnymi. Agnieszka Rybak pracowicie zebrała różne opinie, starając się je uporządkować i przedstawić obiektywnie. Jednak w jednej sprawie trudno mi się nie odezwać. Autorka przytacza wypowiedź prof. Marcina Króla o Dariuszu Jaworskim, którego „nikt nie znał” i który – dodaje prof. Król – „nie wiem, czym się odznaczył, poza tym, że popełnił plagiat. Musiał przepraszać za tekst o Czerwcu ’56”.
Jak wynika z kontekstu „nikt” u Marcina Króla znaczy nikt z honorowego zespołu, nie nikt z redakcji, ponieważ Dariusz Jaworski od sześciu lat współpracował z nami, a ponad rok uczestniczył w pracach redakcji, systematycznie dojeżdżając z Poznania do Krakowa i służąc nam swoim ogromnym doświadczeniem. To, że prof. Marcin Król nic o nim nie wiedział, nie znaczy, że był postacią nieznaną w środowisku dziennikarskim. Sądzę, że raczej wprost przeciwnie, by wspomnieć choćby jego teksty na temat sprawy abp. Paetza.
Stwierdzenia, że Jaworski „popełnił plagiat” i „musiał przepraszać za tekst”, są pomówieniem. Nie widzę potrzeby opisywania całej tamtej historii, bo łatwo teksty, o których mowa, znaleźć w rocznikach „TP”. Wystarczy, jeśli powiem, że mój zastępca za popełnienie plagiatu nie przepraszał, bo ani go nie popełnił, ani nikt mu tego nie zarzucał.
ks. Adam Boniecki