Imaginuj sobie, że Adamowi, który zarządza tu bankiem centralnym, podrzucono dwa jabłka. I nie zrobiła tego jak u zarania dziejów Ewa, lecz ON. Ale nie są to jabłka zwyczajne. Tym razem Adam skusił się na dwa, dość pretensjonalne, takie trochę barokowe, aniołki. Choć nie, nie wolno mi użyć tego określenia, bo obraziłbym swoje środowisko. Pozostanę zatem przy stwierdzeniu, że są to „dwórki". Tak, ta charakterystyka, wymyślona wprawdzie przez ludzi niezbyt przyjaznych prawym i sprawiedliwym, będzie właściwsza. Adam chadza z owymi „dwórkami" tu i tam. Są przy nim niemal cały czas. A on ponoć sporo im za to płaci. I to właśnie budzi największe kontrowersje, bo Adam zaparł się i nie chce powiedzieć, ile. Ukrywa to, wciska pod dywan i atakuje. Twierdzi, że to źli ludzie szukają dziury w całym. On zaś jest czysty jak łza i nie ma sobie nic do zarzucenia.
Co tu dużo gadać, Adam jest w ostatnich tygodniach – nie tylko przez te dwa jabłka – dość poważnym obciążeniem dla prawych i sprawiedliwych. Jarosław pewnie już dawno pozbyłby się go, lecz ma do niego słabość. Pamiętasz zapewne, że jest on członkiem tzw. zakonu, czyli grona najwierniejszych z wiernych. Jarosław tym ludziom ufa. I tak pewnie jest i w tym przypadku, chociaż irytacja w obozie narasta i nikt nie wie, jak to się wszystko zakończy. Pewnie najprościej byłoby rozwiązać dwór, oczyścić atmosferę, ale ON Adama wciąż kusi...
Kusi, ale samego Jarosława, także Matteo. Nie, nie premier, lecz wicepremier. Wicepremier kraju, w którym przed laty osadziłeś siedzibę swojego następcy. Jarosław, capo di tutti capi w kraju między Bałtykiem a Tatrami, ma twardy orzech do zgryzienia. Grupa, w której prawi i sprawiedliwi funkcjonują w europejskim parlamencie, sypie się i trzeba znaleźć inną. Ale z tymi, które są, nie bardzo mu po drodze. I z pomocą przychodzą bracia z dalekiego, ale jakże bliskiego sercu, kraju... Boję się tego, bo sam widzisz, co dzieje się nad Tybrem. Ludzi uciekających przed wojnami odsyła się tam na morze, bo są nie tyle zagrożeniem, ile obciążeniem. Twój następca robi tam, co może, ale poza mówieniem może przecież niewiele. Co się stanie, jak Jarosław z Matteo i Viktorem założą spółkę? Boję się nawet o tym myśleć.
Wiesz, że niezbadane są Twoje wyroki, Twoje myśli i Twoje drogi. W ubiegłym roku bardzo często zsyłałeś tu mityczne smogi. Teraz zaś wróciłeś do mrozu i śniegu, o których tutaj właściwie już zapomnieli. Tylko nie mów mi, proszę, nic o klimacie! Ten temat już pod koniec ubiegłego roku był tu przerabiany...
Co mówisz? Że mam nie panikować? Żem małej wiary, żebym zaufał? Ależ staram się, tylko nie nadążam za tymi tu na ziemi, a i za Tobą coraz trudniej. A tu kłopot z dzikami jeszcze mam...