Książka Maryny Miklaszewskiej, tematycznie nasuwająca porównanie ze sławnymi „Dziejami Baśki Murmańskiej” Eugeniusza Małaczewskiego, jest twórczym rozwinięciem wdzięcznej książeczki dla dzieci o „niedźwiadku od Andersa” napisanej przez Wiesława A. Lasockiego i wydanej w Londynie w roku 1968. Dla Miklaszewskiej stała się ona najpierw punktem wyjścia do scenariusza, a potem, gdy okazało się, że z filmu będą nici, narodziła się z tego książka. A wtedy nagle okazało się, że Telewizja Polska zdecydowała się jednak na produkcję z niedźwiadkiem o polskim imieniu w tle. Następnie – jak zwykle – zapadła cisza. Niezależnie od perypetii telewizyjno-filmowych „Wojtek z armii Andersa” jest bardzo dobrą książką dla młodego czytelnika, który śledząc żywą akcję przygodową, a i romansową czy raczej romantyczną, mimochodem zalicza przyspieszony kurs najnowszej historii Polski. I o to chodzi!
9. Stanisław Rembek „Cygaro Churchilla” (2004)
– najwybitniejszy batalista polski XX wieku, autor znakomitych książek o wojnie 1920 roku („Nagan”, „W polu”) pozostawił w szufladzie niedrukowane opowiadania o Wrześniu ’39, okupacji hitlerowskiej i powstaniu warszawskim. Dopiero kilka lat temu spadkobiercy Rembeka udostępnili je wydawcy, który zrekonstruował „Cygaro Churchilla”, uzupełniając tom o rękopisy spoczywające w Bibliotece Narodowej. Powstała książka nawiązująca do najlepszych stron prozy tego świetnie zapowiadającego się w II Rzeczypospolitej pisarza, którego po wojnie komuna zepchnęła na margines literatury. Okazało się, że – na szczęście – nie marnował czasu, w opowiadaniach z „Cygara...” umiejętnie łącząc żołnierskie widzenie zmagań 1939 i 1944 roku z oglądem tych wydarzeń przez cywila, gdyż Rembek – ochotnik w wojnie polsko-bolszewickiej – nie pełnił już później regularnej służby wojskowej.
Byłby też ten pisarz twórcą, prawdopodobnie, najlepszej powieści o powstaniu warszawskim... gdyby ją ukończył. Ale napisał jedną z najlepszych, o ile nie najlepszą, książkę o okupacji; myślę o „Wyroku na Franciszka Kłosa” z 1947 roku, stosunkowo niedawno przeniesionym na ekran telewizyjny przez Andrzeja Wajdę – z połowicznym skutkiem, jako że reżyser gdzie indziej niż prozaik postawił najmocniejsze akcenty. Niepotrzebnie, „Wyrok...” nie potrzebuje wykrzykników, bo sam jest jednym wielkim wykrzyknikiem. To przenikliwe studium degradacji człowieka powstającej w wyniku zlania się w jedno: za daleko idącej służbistości, niewykształcenia, przesądów, wewnętrznego rozdygotania, by nie powiedzieć – skrywanego tchórzostwa i, jakże często pojawiającego się w takim zestawie, alkoholizmu.
„Cygaro Churchilla” mieści się w tym samym nurcie prozy co „Wyrok...”, napisane jest tym samym, doskonałym językiem, przedstawiając wciąż ten sam trud walki podejmowanej przez prostych ludzi, którym nawet przez moment nie zaświtała myśl o bohaterstwie, a wiedzieli to jedynie, że tak trzeba.
10. Janusz Krasiński „Wózek” (1966)
– właściwie powieść ta przynależy do nurtu obozowego, opowiada bowiem o ewakuacji w końcu wojny obozu koncentracyjnego i przerażającej wędrówce wyniszczonych więźniów przez ginące Niemcy. Niesłychanie silny moralitet o pragnieniu życia i nieuchronności śmierci, bardzo mocno osadzony w konkretach. Nie ma tu jednego zbędnego słowa, bo są już one niepotrzebne. Mamy tylko katów i ofiary i ich racje, które nieoczekiwanie okazują się spójne. W tym upiornym pochodzie niejako skazani są na symbiozę. Ta parabola ludzkiego życia właściwie obezwładnia czytelnika i podobnie jak to się dzieje przy lekturze opowiadań Tadeusza Borowskiego, skłania do zwątpienia w człowieczeństwo. Ale w tym pochodzie ofiar i katów, więźniów i strażników, męczenników i zbrodniarzy, a jak ktoś chce, to i aniołów i diabłów, tkwi jednak źdźbło nadziei. To samo co w każdej wojnie – kiedyś się skończy.