27 stycznia minie dziesięć lat od jednej z najpiękniejszych historii polskiego sportu. 15 sekund, jedna Wenta i pana rzut przez całe boisko w meczu z Norwegią, dający awans do półfinału mistrzostw świata w Chorwacji – pamięta pan jeszcze?
Dopiero sobie uświadomiłem, że to było tak dawno. Strasznie szybko zleciało, a teraz zaczyna się odgrzewanie kotletów. To oczywiście bardzo miłe wspomnienie, wiem, że jestem pamiętany przez tamtego gola, ale czasami chciałbym się od niego odciąć. Może za kilka lat uda mi się jeszcze zrobić coś dobrego – tak, żeby ludzie mówili, że Siódmiak nie tylko świetnie rzucił z Norwegią, ale może miał jeszcze wpływ na rozwój piłki ręcznej i na szkolenie. Nie chciałbym do końca życia siedzieć w jednej szufladzie.