Słynny nowojorski zespół baletowy przygotowuje nową wersję „Jeziora łabędziego". Choreograf szuka dziewczyny, która pasowałaby do jego koncepcji przedstawienia, a więc mogłaby zagrać jednocześnie białego i czarnego łabędzia. O rolę walczą dwie baletnice. Jedna z nich, 28-letnia Nina, nie ma poza baletem żadnego życia, wszystko poświęciła dla tańca. Jest zachwycająca jako biały łabędź, ale nie umie być czarnym – nic nie wie o uwodzeniu, namiętnościach, grze z mężczyzną. Dopiero prowokowana przez baletmistrza i rywalkę zacznie odkrywać własną seksualność i inną, mroczną stronę swojej osobowości. Miotana potwornymi ambicjami, popada w obłęd.
„Black Swan" to opowieść o artystach i cenie, jaką płacą za sukces. Ale też o sztuce. Ile trzeba jej dać z siebie? Ile przecierpieć, jak głęboko zajrzeć w siebie i rozgrzebać własne rany, żeby porwać innych?
– Dziesięć lat temu spotkaliśmy się w kawiarni na Times Square w Nowym Jorku i Natalie wyznała, że bardzo chciałaby kiedyś zagrać baletnicę – powiedział mi reżyser Darren Aronofsky. – Przypomniałem sobie o tym, gdy zacząłem kompletować obsadę do „Czarnego łabędzia". Dziś wiem, że ten film żyje dzięki niej.
Portman też zapamiętała tamto spotkanie sprzed lat.
– Darren miał już wówczas ten scenariusz w głowie, jego ideę, bohaterkę, zakończenie – opowiada. – Historia, którą mi opowiedział, bardzo głęboko we mnie zapadła, miałam nadzieję, że kiedyś będę mogła w takim filmie zagrać.
Natalie jako dziecko chodziła do szkoły baletowej, ale zrezygnowała z niej w wieku 13 lat. Gdy Aronofsky zaproponował jej rolę w „Czarnym łabędziu", znów założyła baletki. Rok przed rozpoczęciem zdjęć wróciła do nauki tańca klasycznego pod okiem znanej baleriny i pedagog Helen Bowers. Na początku ćwiczyła po pięć godzin dziennie, potem sześć, wreszcie osiem. Schudła 10 kilo, na planie złamała żebro, ale w „Czarnym łabędziu" nie potrzebowała dublerki. Wirowała przed kamerą lekka i zwiewna.
Równie fascynująca była jednak w scenach, w których pokazała, jak z grzecznej dziewczynki wykluwa się artystka rozumiejąca, że wielka sztuka to nie tylko perfekcjonizm. Że czasem trzeba dać się porwać życiu i poznać wszystkie jego odcienie: ból, radość, uniesienie, cierpienie. Przekroczyć granice bezpieczeństwa.
– Zagrałam młodą kobietę, która szuka własnej wolności – mówi Portman. I może rozumie swoją bohaterkę bardziej, niż możemy przypuszczać.