Po każdej liczbie, wykrzyczanej przez przesiąknięte stuletnią whisky gardła, rozlegały się głośne uderzenie i przeraźliwy wrzask. Pośrodku pokoju ustawiono koziołek do skoków, przez który przewieszono grubego bankiera. Miał ściągnięte spodnie i drogie jedwabne slipy z diamentowymi guzikami. Obok stał On, największy bankier inwestycyjny, z pejczem w ręku.
– Czteeeery! – wrzasnęli bankierzy, a ich przywódca zamachnął się swoją muskularną ręką i na pośladkach grubasa pojawiła się czwarta krwawa pręga.
– Aaaauuuuuu! – zawył przeraźliwie bankier, którego firma inwestycyjna niedawno zbankrutowała na skutek nietrafionych inwestycji w obligacje rządu Grecji, teraz warte tyle co śmiecie.
– Cicho, ty nieudaczniku – przez rząd idealnie białych i równych zębów dobiegł syk bankiera inwestycyjnego. Syk był straszny, najstraszniejszy na świecie. Bankierom inwestycyjnym ścierpła skóra ze strachu i od razu włączył się relaksujący masaż w fotelach ze skóry z penisa rzadkiego białego wieloryba, w których tak lubili siedzieć.
– Można ukraść pieniądze. Można zdradzić wszystkie ideały. Można oszukać przyjaciela. Wszystko tolerujemy. Ale nie tolerujemy faktu, że można stracić pieniądze – sycząc, kontynuował bankier inwestycyjny.
Ta tajna ceremonia bankierów inwestycyjnych była praktykowana od przełomu XIX i XX wieku, gdy ich pierwszy przywódca zbawił świat przed pierwszym wielkim kryzysem, pożyczając rządom i bankom dużo pieniędzy, oczywiście na wysoki procent, dzięki czemu zbił fortunę. Od tamtej pory tylko trzy razy ktoś z ich kręgu tracił pieniądze i zawsze wtedy dostawał lanie od największego z nich. Po razie za każdy stracony miliard dolarów.
– Osieeeeem! – odliczyli ostatni raz bankierzy. Sekretarka bankiera inwestycyjnego, przyszłoroczna Miss Świata, i asystent bankiera, najwybitniejszy absolwent w historii Harwardu, odwiązali grubasa, ocucili go i odprowadzili słaniającego się na nogach do łazienki. Na rzadkim perskim dywanie o wymiarach boiska do piłki nożnej pozostały krwawe ślady tajnej ceremonii bankierów inwestycyjnych.
Przywódca bankierów zajął miejsce w największym i najwygodniejszym fotelu ze skóry z największego penisa wśród rzadkich białych wielorybów pływających w oceanach. Ledwo starczyło tej skóry, tak wielki był ich przywódca. Największy. Nikt nigdy przed nim nie zarobił tylu miliardów dolarów.
– Koledzy – mimo świetnej kondycji głos bankiera inwestycyjnego wydawał się lekko zadyszany, widać było, że wymierzał razy grubasowi z całej siły. – Wydarzenia minionych tygodni zagrażają naszym interesom. Nie udało się skłonić naszego dawnego pracownika, Super Luigi, do odpalenia bazooki z pieniędzmi. Nasz inny dawny pracownik, Miki Luigi, zaproponował cięcia wydatków w swoim kraju, ale bez wyczucia, ludzie wyszli na ulice, kraj pogrąża się w chaosie i recesji. Chińczycy nie dali się nabrać i nie pożyczyli Hansowi pieniędzy do superfunduszu. Jeżeli nic nie zrobimy, to wkrótce banki w Europie zostaną znacjonalizowane i poniesiemy poważne straty, pierwsze straty od ponad stu lat.