Odkąd napisałam, że ksiądz Dariusz Oko nie jest wariatem, dostaję zaproszenia od hierarchów kościelnych. Miałam razem z arcybiskupem Henrykiem Hoserem spotkać się w sprawie gender z wiernymi. Odmówiłam, bo nie krytykuję tej ideologii dlatego, że jest przeciwna zasadom chrześcijańskim. Ja widzę w gender zupełnie inne zagrożenia. Jak wielu innych wiernych, czekam na Kościół mniej arcybiskupi, uboższy i taki, który daje przykład prawdziwego żalu za grzechy. Jeśli jednak, jak piszesz, „ideologię gender hierarchowie wykorzystują do jednoczenia wiernych", to bardzo dobrze robią. Księża powinni zajmować się tym, co nakazuje ich religia. Wierni nie są niewolnikami i nikt ich nie zmusza do jednoczenia się. Mam nadzieję, że zgodzisz się ze mną: gender nie kieruje się porządkiem chrześcijańskim. Nie ma więc niczego dziwnego w tym, że Kościół chrześcijański walczy z przejawami innego porządku. Jeśli wyobrazimy sobie szatana jako owłosionego diabła, to oczywiście porównanie go do gender jest śmieszne. Jeśli jednak będziemy rozumieć go jako pierwiastek inny niż boski, to nie ma nic dziwnego w tym, że Kościół walczy z nim zaciekle.
Niezależnie od tego, jak rozjusza to część opinii społecznej, szanuję ks. Oko za to, że z całą powagą walczy o zasady Kościoła. Nie szanuję natomiast ks. Kazimierza Sowy, który chichocze na każdy temat. Rozchichotał nawet to, że pijany biskup rozwalił samochodem latarnię: „Oj tam, oj tam, chciałoby się powiedzieć".
Piszesz również: „z drugiej zaś robią to różni politycy, budując swoją kampanię wyborczą na tym, co da się sprzedać mediom". Otóż to. Warto spytać, dlaczego media kupują właśnie gender. Dlaczego dziennikarze do znudzenia powtarzają apoteozę tej wąskiej dziedziny nauki? Gdybym była politykiem, też bym się podpięła pod tę „gorącą dyskusję".
Piszesz o księdzu Oko: „Zaprosiłaś go do »klubu« osób mających zdrowy rozsądek, czyli tych, którzy wiedzą o zagrożeniach seksu analnego oraz szkodliwości masturbacji wśród przedszkolaków". Droga Magdaleno. Usiądź spokojnie i przeczytaj mój tekst. W pierwszym zdaniu witam ks. Oko w „klubie", a w drugim wyjaśniam, o jaki klub chodzi. Witam go w klubie ludzi, z którymi walczy się, podważając ich zdrowie psychiczne albo tłumaczy ich poglądy frustracją. Spotykałyśmy się w telewizyjnym studiu, dopóki nie zostałam obiektem komentarzy, które zmusiły mnie do wytoczenia procesu o naruszenie godności osobistej. Na proces ciągle czekam.
Piszesz: „Przeżyłaś okres komunizmu, więc zapewne wiesz, czym jest ideologia". Tak, droga Magdaleno. Trafiłaś w sedno. Przeżyłam okres komunizmu i całkiem niedawno dobrze mi się przypomniał. W latach 70., kiedy powstawał Komitet Obrony Robotników, zaprzyjaźniłam się z aktorką Haliną Mikołajską i dołączyłam do sympatyków KOR. Niedługo potem zostałam wezwana do gabinetu dyrektora, gdzie siedział też przewodniczący komórki partyjnej PZPR. Powiedział, że wraca z zebrania, gdzie przekazano mu zaniepokojenie młodą aktorką. Znalazła się w towarzystwie wichrzycieli, a jej poglądy mogą być zgubne dla niej i dla teatru. Pokazano mi partyjny list w tej sprawie.