Robert Mazurek: Wcale nie nazywa się pan Jan Nowak.
Nie, ale pan rozumie, że nie mogę wystąpić pod swoim nazwiskiem. Jestem poważnym urzędnikiem ministerstwa i bez zgody przełożonych nie mogę z panem rozmawiać. Dlatego wyłączyłem telefon.
Wybory wami zatrzęsły?
Europejskie? To było jak sondaż, bez znaczenia. Praca w ministerstwach i tak się skończy za pół roku, dziewięć miesięcy.
Jak to?