Reklama

Dziennikarze i łgarze - rozmowa z Joanną Siedlecką

Nie mów, że znałeś Che Guevarę, gdy w rzeczywistości nigdy go nie widziałeś. I Kapuściński, i Kosiński kłamali - rozmowa z Joanną Siedlecką, pisarką

Aktualizacja: 05.12.2014 08:59 Publikacja: 05.12.2014 00:31

Dziennikarze i łgarze - rozmowa z Joanną Siedlecką

Foto: Plus Minus, BS Bartłomiej Sawka

Rz: Jerzy Kosiński to kontrowersyjna postać. Jak wielokrotnie udowadniano, jego książki nie były oparte na faktach...

Joanna Siedlecka

: Kosiński był twórcą bestsellerów. Dobrze wyczuwał, co się sprzedaje: seks, przemoc, dewiacje. On konstruował swoje książki. Reporterzy z „Village Voice" czy James Sloan, który napisał jego biografię, wykazali, że zatrudniał ludzi do pisania i kompilował teksty. To wszystko było konstruowane, on był zręcznym prestidigitatorem, a nie pisarzem. Kosiński na przyjęciach zdejmował koszulę i pokazywał rany, które rzekomo zadali mu polscy chłopi, co miało uwiarygodnić jego powieść, ale w tej chwili tylko obciąża autora.

Istnieje problem z demaskowaniem autorytetów?

Do tej pory wiele osób broni Kosińskiego, bo to „nasz" chłopak, który zrobił karierę w Ameryce. U nas demaskowanie kłamców kończy się fatalnie dla osób, które taki temat podejmują. Autorytety są żelazne, każdy zamach na wielkie postacie źle się kończy. W książce Jacka Trznadla „Hańba domowa" sam Zbigniew Herbert powiedział wiele gorzkich słów o pisarzach ubabranych w socrealizm. A mówił przecież o swoich kolegach rzeczy straszne, ale prawdziwe. W wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność", którego udzielił pod koniec życia, straszliwie ocenił polskie elity, mówiono, że jest chory psychicznie, bo zdrowy człowiek nie może mówić źle o starych kolegach z opozycji.

Reklama
Reklama

A co z kłamstwami Kapuścińskiego?

Sprawa Ryszarda Kapuścińskiego jest już ewidentna, jego kłamstwa są udokumentowane w książce „Kapuściński non fiction" Artura Domosławskiego. Kapuściński w Polsce był niemal bogiem, a okazało się, że nie był niezależnym reporterem, tylko współpracował ze służbami i był TW, poza tym kłamał w swoich tekstach, które są dobrą literaturą, ale nie literaturą faktu. Kosiński „dostał za swoje", został zdemaskowany, m.in. przez amerykańskich dziennikarzy, imię Kapuścińskiego nosi zaś nagroda za reportaż literacki. A nagroda dziennikarska powinna być przecież przyznawana za rzetelną pracę, bo to jest podstawa tego zawodu. Nie mów, że znałeś Che Guevarę, gdy w rzeczywistości nigdy go nie widziałeś. I Kapuściński, i Kosiński kłamali.

Inny przykład nie do końca udanego zdemaskowania?

Mieliśmy bolesny przykład Lecha Wałęsy. Kiedy Paweł Zyzak napisał pracę na jego temat, nastąpiła prawdziwa burza. Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk przy pisaniu swojej książki zajrzeli do akt, a i tak byli krytykowani. Można sobie zadać pytanie, dlaczego do dziś nie mamy biografii  Bronisława Geremka.

A może na te kłamstwa możemy przymknąć oko? Przecież tak dobrze się to czyta...

Nie możemy. Wystarczyło przecież powiedzieć, że się pisze powieść, a nie literaturę faktu. Można powiedzieć, że „Cesarz" Kapuścińskiego to piękna opowieść. Ale Kapuściński twierdził, że widział i był. Wańkowicz był przykładem pisarza uczciwego. Mówił, że jego książki są pisane na podstawie faktów, ale nie dosłownie. Konstruował powieść opartą na prawdzie.

Reklama
Reklama
Plus Minus
Krzysztof Pomian. Samolot może być piękny jak obraz
Plus Minus
„Panda Spin”: Pokręcone karty
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama