Reklama

Banknoty kipiące od testosteronu

Do wąskiego klubu państw dumnych z osiągnięć kobiet należy Nowa Zelandia. Stosunkowo mało „seksistowskie" banknoty mają też Meksyk, Turcja, Syria, Filipiny i Argentyna.

Aktualizacja: 13.09.2015 15:50 Publikacja: 11.09.2015 02:38

Eva Peron. Jak nie zaszlochać, wydając 100 pesos?

Foto: Plus Minus

Grupa ekspertów, która w drugiej połowie lat 90. XX wieku opracowała regulamin konkursu na projekt graficzny banknotów euro, dała uczestnikom do wyboru dwa motywy przewodnie: „epoki i style Europy" oraz „obiekty abstrakcyjne". Od pozostałych 16 tematów, które były brane pod uwagę, te różniły się tym, że nie pozostawiały wiele miejsca na „uprzedzenia narodowe" oraz naruszanie „równowagi płci".

Wizerunki zasłużonych postaci, zdobiące większość banknotów świata, tych warunków oczywiście nie spełniają.

Ostatecznie zwyciężył projekt Roberta Kaliny, którego neutralność musiała przebić nawet oczekiwania organizatorów. Austriak na awersie banknotów umieścił elementy architektury charakterystyczne dla różnych stylów, na rewersie zaś mosty z różnych epok. Oczywiście mosty fikcyjne, bo te faktycznie istniejące też mogłyby Europejczyków dzielić, zamiast łączyć. Prawdziwe mosty donikąd!

Euro to jednak specyficzna waluta. Europejska unia walutowa była wprawdzie zwieńczeniem kilku dekad integracji na Starym Kontynencie, ale gdy ją budowano, Europejczycy, wbrew rojeniom eurokratów, nie byli wszak jednym narodem. A skoro tak, to nie mieli jednej historii ani wspólnych bohaterów. Na to miano nie zasłużyli nawet ojcowie założyciele zjednoczonej Europy (pomysł, aby to ich podobizny widniały na nowych banknotach, oczywiście się pojawił, ale odpadł w przedbiegach). Nie trzeba więc było nadzwyczajnej wyobraźni, aby uznać, że banknoty muszą respektować europejską różnorodność.

Z dzisiejszej perspektywy autorzy wytycznych dla projektantów euro jawią się jako wizjonerzy. Okazało się bowiem, że ich dylematy miały uniwersalny charakter. Także w homogenicznych na tle UE państwach wzory banknotów coraz częściej budzą kontrowersje.

Reklama
Reklama

Duma i brak uprzedzeń

Jako pierwszy bodajże przekonał się o tym Mark Carney, od lipca 2013 r. gubernator Banku Anglii. Już pierwszego dnia pracy na biurku znalazł list od niejakiej Mary Macleod, szefowej ponadpartyjnej parlamentarnej grupy na rzecz kobiet i asystentki Marii Miller, ówczesnej brytyjskiej minister ds. kobiet. Posłanka apelowała, aby Bank Anglii nie rezygnował z emisji jedynego banknotu z wizerunkiem kobiety: pięciofuntówki portretującej Elizabeth Fry, żyjącą na przełomie XVIII i XIX w. działaczkę społeczną i reformatorkę więziennictwa. Tego samego dnia list otwarty do Carneya opublikowała na łamach „The Daily Telegraph" Caroline Criado-Perez, organizatorka kampanii „Zachować kobietę na brytyjskich banknotach", którą poparło 30 tys. osób.

Środowiska walczące o równouprawnienie płci liczyły na to, że Carney – na tle innych szefów banków centralnych młody, przystępny i skłonny do eksperymentów – będzie miał większe zrozumienie dla ich postulatów niż jego poprzednik Mervyn King. To właśnie ten ostatni zadecydował, że z początkiem 2016 r. do obiegu trafi nowa pięciofuntówka z wizerunkiem Winstona Churchilla. Jak żaliła się w liście do Carneya Criado-Perez, King zupełnie nie dostrzegał ironii w tym, że Fry zastąpić miał nie tylko kolejny biały jegomość, ale też przeciwnik przyznawania kobietom prawa głosu! Jakby tego było mało, argumenty, że wszystkie banknoty będą nosiły podobizny mężczyzn – jakby tylko oni zasłużyli się w historii Wielkiej Brytanii – odpierał słusznym spostrzeżeniem, że przecież wszystkie mają na awersie portret królowej Elżbiety II, a inne postacie upamiętniane są na rewersie. King zgodnie z prawdą podkreślał też, że pieniądze z wizerunkiem Fry pozostaną prawnym środkiem płatniczym i będą jeszcze długo krążyły w gospodarce. To tylko dolało oliwy do ognia, bo oprócz szowinizmu feministki zaczęły mu zarzucać arogancję.

W końcu King zmienił ton na bardziej koncyliacyjny. Przyznał, że Bank Anglii, projektując nowy banknot, tworzy na wypadek problemów technicznych wersję alternatywną z innym wizerunkiem. Później często jest on wykorzystywany przy projektowaniu nowych edycji banknotów o innym nominale. Tym razem był to wizerunek pisarki Jane Austen, autorki m.in. „Dumy i uprzedzenia", która – jak zapewnił – jest kandydatką na przyszłą edycję banknotów dziesięciofuntowych, dotąd noszących wizerunek Karola Darwina. Carney zadecydował, że pisarka zastąpi twórcę teorii ewolucji już w 2017 r. Brytyjskie media żartowały, że Brytyjczycy są dumni z osiągnięć kobiet i nie mają wobec nich uprzedzeń.

Ironią losu Carney, zanim został ściągnięty na Wyspy, kierował Bankiem Kanady, który w procesie modernizacji banknotów także usunął z nich kobiety. W 2012 r. zaprzestał druku 50-dolarówki upamiętniającej ikony kanadyjskiego ruchu feministycznego (tzw. słynną piątkę sufrażystek z prowincji Alberta oraz Therese Casgrain z Quebecu), którą wprowadził do obiegu zaledwie osiem lat wcześniej jako pierwszy „kobiecy" banknot w historii Kanady. Wprawdzie niedługo później rozpoczął emisję 20-dolarówki z królową Elżbietą II, a wcześniej 100-dolarówki z wizerunkiem kobiety badaczki, ale tego radykalne feministki rzecz jasna nie uznały za wystarczający hołd złożony osiągnięciom kobiet.

Zastąpienie sufrażystek lodołamaczem i podobizną trzykrotnego premiera Williama Lyona Mackenziego Kinga wywołało więc protesty, ale dopiero w 2013 r. pod wpływem brytyjskiej kampanii w obronie kobiet na banknotach. Carneya, który zapewne uderzyłby się w pierś, w Kanadzie już nie było.

Z wyliczeń izraelskiej aktywistki Shir Nosatzki wynika, że w skali całego świata, nawet uwzględniając koronowane głowy, kobiety (możliwe do zidentyfikowania) stanowią tylko 8 proc. portretowanych na banknotach osób. Średnią zawyża Australia, gdzie cztery z pięciu tamtejszych nominałów portretują na jednej stronie mężczyznę, na drugiej kobietę (wyjątkiem jest pięciodolarówka z królową Elżbietą II i gmachami parlamentu). Wkrótce, co nie dziwi, parytety płciowe na banknotach wprowadzi też postępowa Szwecja. Chodzi o doprowadzenie do sytuacji, gdy liczba kobiet i mężczyzn na banknotach będzie równa. Trzy nominały upamiętnią artystki: aktorkę Gretę Garbo, pisarkę Astrid Lindgren i śpiewaczkę operową Birgit Nilsson.

Reklama
Reklama

Chrzest Pocahontas

Do wąskiego klubu państw dumnych z osiągnięć kobiet należy też m.in. Nowa Zelandia, która jako pierwszy kraj przyznała kobietom prawo głosu, a dziś upamiętnia walczącą o to sufrażystkę Kate Sheppard. Stosunkowo mało „seksistowskie" banknoty mają też m.in. Meksyk (awers 200 peso zdobi podobizna XVII-wiecznej zakonnicy i pisarki Juany Ines de la Cruz, a na rewersie 500 peso widnieje autoportret malarki Fridy Kahlo), Turcja, Syria, Filipiny i Argentyna (tu uwieczniona jest, ma się rozumieć, Eva Peron).

W tym klubie nie ma natomiast Stanów Zjednoczonych, choć od ponad roku na czele tamtejszego banku centralnego stoi kobieta. Ale tam akurat o wzorach banknotów decyduje Departament Skarbu. Hegemonię mężczyzn na dolarach utrzymuje on od ponad 100 lat, a i wcześniejsze wizerunki kobiet nie zadowoliłyby raczej dzisiejszych sufrażystek. Pod koniec XIX-wieku figurowała na nich Martha Washington, która zasłużyła na to jako żona prezydenta George'a Washingtona, mającego swój banknot po dziś dzień. Tuż po wojnie secesyjnej na 20-dolarówce pojawiła się legendarna Indianka Pocahontas – jednak w upokarzającej (z perspektywy zwolenników multikulturalizmu) scenie jej dobrowolnego chrztu przeprowadzonego przez angielskich kolonizatorów. Obecnie najbardziej kobiecym akcentem na 11 amerykańskich nominałach jest niewielki obrazek pochodni Statui Wolności, który w 2006 r. pojawił się na 10-dolarówce.

Po brytyjskich perypetiach z pięciofuntówką tylko kwestią czasu było, że i w USA pojawi się inicjatywa na rzecz przywrócenia „równowagi płci" na banknotach. I rzeczywiście w marcu ruszyła kampania „Kobiety na dwudziestkę". Jej inicjatorki uznały, że z tego banknotu najłatwiej będzie strącić obecnego patrona, siódmego prezydenta USA Andrew Jacksona. Jak tłumaczyła „New Yorkerowi" jedna z nich, większość postaci upamiętnionych na amerykańskich banknotach cieszy się powszechnym szacunkiem, zaś Jackson na to nie zasłużył jako zwolennik przymusowych przesiedleń Indian. Na domiar złego był przeciwnikiem bankowości centralnej i pieniądza fiducjarnego (którego wartość wynika wyłącznie z faktu, że jest powszechnie akceptowany jako wartościowy, w przeciwieństwie do pieniądza gwarantowanego kruszcem), więc – rozumowały organizatorki ruchu – emitujący dolary bank centralny USA nie powinien stawać w jego obrotnie.

W internetowym plebiscycie, kto miałby Jacksona zastąpić, udział wzięło około 600 tys. osób. Zwyciężyła Harriet Tubman, czarnoskóra abolicjonistka, która urodziła się jako niewolnica w Maryland. Nieznacznie pokonała Eleanor Roosevelt, żonę prezydenta Franklina D. Roosevelta, która była wyjątkowo aktywną pierwszą damą. Trzecie miejsce zajęła Rosa Parks, której akt obywatelskiego nieposłuszeństwa z 1955 r. – odmowa ustąpienia miejsca siedzącego w autobusie białemu mężczyźnie – stał się symbolem walki z segregacją rasową w USA.

Nim w maju głosowanie dobiegło końca, kampania zainspirowała demokratyczną senator Jeanne Shaheen do złożenia w Kongresie projektu ustawy wprowadzającej kobietę na 20-dolarówkę. Wprawdzie taka ustawa nie miałaby żadnej mocy, ale – tłumaczyła – nagłośniłaby „problem seksizmu na amerykańskich banknotach". – Symbole są naprawdę ważne. Fakt, że nie mamy papierowego nominału, na którym widniałaby kobieta, to pewien komunikat na temat naszych wartości – przekonywała. Pomysłodawczynie kampanii nie marnowały czasu na półśrodki i wystosowały petycję prosto do Baracka Obamy, aby nakłonił Departament Skarbu do rozważenia ich postulatów.

Pierwszego w historii USA czarnoskórego prezydenta do inicjatyw na rzecz równouprawnienia przekonywać nie trzeba. Już latem ubiegłego roku, zanim o „Kobietach na dwudziestki" ktokolwiek usłyszał, w jednym z wystąpień Obama napomknął, że otrzymał od pewnej dziewczynki list z pytaniem, dlaczego na amerykańskich pieniądzach nie upamiętniono kobiety. – Przedłożyła mi też długą listę potencjalnych kandydatek na nasze banknoty i monety, co wydało mi się dobrym pomysłem – mówił Obama.

Reklama
Reklama

W tym świetle czerwcowa decyzja sekretarza skarbu Jacka Lawa, że w 2020 r., w 100. rocznicę przyznania Amerykankom prawa głosu, zaprezentowany zostanie nowy banknot z kobiecą podobizną, nie była wielkim zaskoczeniem dla nikogo, oprócz... zabiegających o to aktywistek. Wbrew ich postulatom rząd postanowił bowiem, że zmieniony zostanie projekt banknotu dziesięciodolarowego, z wizerunkiem pierwszego sekretarza skarbu USA i twórcy federalnego dolara Alexandra Hamiltona. Nie uhonorował też wyników plebiscytu „Kobiet na dwudziestki", tylko zapowiedział, że nowa patronka (a właściwie współpatronka, bo podobizna Hamiltona w jakiejś formie ma zostać zachowana) banknotu zostanie wyłoniona w drodze konsultacji społecznych. Ma to być zresztą początek nowej serii pieniędzy celebrujących demokrację. Uzasadniając tę decyzję, Law brzmiał jednak znajomo: – Amerykańskie pieniądze są dla naszej nacji sposobem wyrażenia, kim jesteśmy i za czym się opowiadamy.

Demokratyczni monarchiści

A kim są Polacy? Monarchistami. Od denominacji z 1995 r. złotowe banknoty obiegowe, projektu Andrzeja Heidricha, zdobią podobizny królów: Mieszka I, Bolesława Chrobrego, Kazimierza III Wielkiego, Władysława II Jagiełły i Zygmunta I Starego. Zgodnie z czerwcową zapowiedzią NBP w 2017 r. poczet zostanie uzupełniony o Jana III Sobieskiego, którego portret trafi na banknot o nieistniejącym obecnie nominale 500 zł. Paradoksalnie, gdy NBP rozważał emisję takiego banknotu w pierwszej połowie lat 90., projekt przewidywał sportretowanie na nim królowej Jadwigi Andegaweńskiej. Do tego pomysłu nie wrócił, bo zaburzyłoby to chronologiczną ciągłość serii „Władcy Polski".

W tej sytuacji trudno wróżyć powodzenie inspirowanej amerykańskimi trendami inicjatywie posłanki PO Ewy Czeszejko-Sochackiej „Kobiety na banknoty". Jej zdaniem uhonorować powinniśmy w ten sposób dokonania Marii Skłodowskiej-Curie, która „dzielnie walczyła o prawo kobiet do edukacji i naukowego uznania", a przed denominacją miała już swój banknot (20 tys. zł). Noblistka jeszcze mniej przystaje jednak do tematyki aktualnej serii banknotów niż pierwsza królowa Polski. Posłanka najwyraźniej zdaje sobie z tego sprawę, bo w manifeście na portalu naTemat wymieniła też inne kandydatki do miana Polki wszech czasów, w tym właśnie Jadwigę. Tylko czy katolicka święta na banknocie to rzeczywiście marzenie feministek?

Zachować Szkota!

Zamieszanie wokół pięciofuntówki potwierdziło, że pieniądz oprócz czterech podstawowych funkcji, o których uczą podręczniki – transakcyjnej, płatniczej, obrachunkowej i tezauryzacyjnej – pełni też funkcję symboliczną. I przynajmniej dla części społeczeństwa ma ona duże znaczenie.

Bank Anglii wyciągnął z tego wnioski. W maju ogłosił plebiscyt na postać, która zostanie upamiętniona na nowym banknocie 20-funtowym, zastępując pioniera ekonomii Adama Smitha. Brytyjczycy mieli wybierać spośród nieżyjących już twórców szeroko rozumianej sztuki wizualnej, którzy do dziś ich inspirują. Zgłoszenia nadesłało blisko 30 tys. osób, wskazując łącznie niemal 600 kandydatów. Tak powstałą listę do kilku nazwisk skrócić ma zespół ekspertów, kierując się wartością twórczości nominowanych, ale też – jakżeby inaczej – względami równości i różnorodności. A takie kryteria wyboru, jak wiadomo, to gwarancja kontrowersji.

Reklama
Reklama

Dziennikarze BBC już w dniu ogłoszenia plebiscytu zauważyli, że nawet uwzględniając takie sztuki wizualne, jak moda i wzornictwo przemysłowe, trudno będzie wskazać kobietę, która znaczeniem dla brytyjskiej kultury mogłaby konkurować np. z Williamem Turnerem, Francisem Baconem, Charliem Chaplinem czy Alfredem Hitchcockiem. Osobną kwestią jest, że Adam Smith, autor wiekopomnych „Badań nad naturą i przyczynami bogactwa narodów", był Szkotem, pierwszym, który został upamiętniony na brytyjskim banknocie. Jeśli na 20-funtówce zastąpi go artysta angielski lub walijski, ktoś może zorganizować kampanię „Zachować Szkota na brytyjskich banknotach". Carney, który spośród krótkiej listy kandydatów na następcę Smitha dokonać ma ostatecznego wyboru, będzie musiał ostrożnie ważyć uczucia wszystkich lobbies.

Problem nie jest bynajmniej wydumany, o czym świadczą świeże doświadczenia Izraela. W ubiegłym roku rozpoczęto tam druk nowej serii banknotów z wizerunkami poetów i pisarzy. Uwadze opinii publicznej nie uszło to, że komitet powołany do wskazania postaci godnych upamiętnienia znalazł je wyłącznie wśród Żydów aszkenazyjskich, dyskryminując tych o innych korzeniach. Premier Beniamin Netanjahu uspokoił pokrzywdzonych, deklarując, że będzie zabiegał o to, aby w przyszłości na banknoty trafił sefardyjski poeta Juda Halevi. Na tym jednak kontrowersje się nie skończyły. Gdy tylko do obiegu trafił pierwszy banknot nowej serii, 50 szekli z podobizną Szaula Czernichowskiego, część ortodoksyjnych Żydów (w tym szwagier premiera) zapowiedziała, że nie zamierza go używać, bo pochodzący z Rosji poeta był... symbolem ideologii asymilacyjnej. Był bowiem żonaty z chrześcijanką.

Także w Szwecji projektanci nowych, egalitarnych w zamierzeniu, banknotów zapomnieli najwyraźniej o tym, że podziały w społeczeństwie nie idą jedynie po linii płci, ale miewają też np. podłoże ideologiczne. W efekcie musieli się zmierzyć z zarzutami, że Birgit Nilsson została sportretowana podczas wykonywania opery Wagnera, który inspirował nazistowskich ideologów z Hitlerem na czele.

Z kolei Bank Kanady za czasów Carneya musiał odpierać oskarżenia o rasizm. Niedługo po tym, kiedy jesienią 2011 r. kanadyjski bank centralny wprowadził do obiegu pierwszy z serii polimerowych banknotów, media dokopały się do raportu z 2009 r., opisującego proces jego projektowania. Wynikało z niego, że wielu uczestników grupy, która opiniowała projekt 100-dolarówki, miało zastrzeżenia pod adresem znajdującego się na rewersie wizerunku badaczki z mikroskopem, reprezentującej osiągnięcia Kanady w dziedzinie nauki. Otóż uczona miała azjatyckie rysy twarzy, co – zauważyli opiniujący – utrwalałoby stereotyp rasowy, wedle którego Azjaci mają szczególne predyspozycje do uprawiania nauki. Inni wskazywali, że dyskryminuje to inne kanadyjskie mniejszości etniczne. Projektanci zmienili więc rysy twarzy badaczki na bardziej w ich ocenie neutralne. Opinia publiczna uznała je jednak za kaukaskie, a Bank Kanady musiał przepraszać Kanadyjczyków o azjatyckich korzeniach.

Niektóre kraje, projektując nowe serie banknotów, wzorem strefy euro zrezygnowały z postaci ludzkich, zastępując je mostami i obiektami prehistorycznymi (Dania) oraz motywami marynistycznymi (Norwegia). Choć ich przedstawiciele zapewniają, że nie miało to żadnego związku z podziałami w ich społeczeństwach, takie uzasadnienie nikogo by chyba dzisiaj nie zdziwiło.

Plus Minus
Czarnobyl 25 lat po katastrofie
Plus Minus
„Urodziny”: Ktoś tu oszukuje
Plus Minus
„Call of Duty: Black Ops 7”: Strzelanina z ładną grafiką
Plus Minus
„Przestawianie zwrotnicy. Jak politycy bawią się koleją”: Polityczny rozkład jazdy
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama