A w Europie liczą się z Niemcami, Francją, a Polska nic dla nich nie znaczy... – to typowa narracja rosyjska, często powtarzana także u nas. Moim zdaniem głęboko nieprawdziwa.
Nie twierdzę, że Rosjanie traktują Polskę na równi z Ameryką. Ale zdaje mi się, że Polska jest w rosyjskiej polityce (i duszy) jakąś zadrą szczególną. Że budzi w Rosji emocje nieporównanie większe niż – dajmy na to – Hiszpania, Rumunia czy Bułgaria. To prawda, nie są to emocje pozytywne, ale cóż... niewiele mamy powodów, abyśmy się nawzajem lubili. I stan taki trwa od bardzo dawna.