Reklama

„Niosąc płomień. Podróże astronauty”. Męczarnie w nieważkości

Michael Collins był pilotem modułu dowodzenia Columbia podczas wiekopomnego lotu Apollo 11, w czasie którego dwóch ludzi po raz pierwszy w dziejach zstąpiło na skorupę Księżyca. Czytelnik spoglądając na obszerne tomiszcze jego wspomnień, wydanych po raz pierwszy w roku 1974, ma wątpliwości: cóż ciekawego mógł napisać pilot, który krążył bezczynnie wokół Księżyca, podczas gdy jego koledzy hasali po Srebrnym Globie?

Publikacja: 13.09.2019 18:00

„Niosąc płomień. Podróże astronauty”. Męczarnie w nieważkości

Foto: NASA

A jednak książka Collinsa jest jednym z najlepszych tekstów o astronautyce, jakie zdarzyło mi się czytać. Przede wszystkim Collins, znany z ciągot humanistycznych, napisał ją sam i zrobił to sprawnie, potoczyście, szczegółowo, z nieodzownym podczas patrzenia w przeszłość humorem. Po drugie, nie wiadomo, czyje przeżycie było głębsze: czy Armstronga i Aldrina, realizujących wyznaczony harmonogram, czy Collinsa, który osadzony w metalowej skorupie znalazł się sam na sam z grozą kosmosu. Po trzecie – wcale nie miał czasu na nudę, przygotowując się z Columbią na przejęcie dwóch śmiałków po ich starcie z Księżyca. Po czwarte wreszcie – duszę żarł mu niepokój, jak się zachować, gdy coś solidnie nawali. Ginąć solidarnie z kolegami czy wracać samotnie na Ziemię?

Pozostało jeszcze 80% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
Kino, które smakuje. Jak jedzenie na ekranie karmi zmysły i wyobraźnię
Plus Minus
Paul Cézanne w Prowansji: śladami mistrza nowoczesnego malarstwa
Plus Minus
„Piątka dla zwierząt” – ustawa, która wstrząsnęła PiS i wciąż dzieli polityków
Plus Minus
Syn Lwa Pandższiru: Talibowie to brutalna mniejszość
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Realizm Leona XIV
Reklama
Reklama