Kampania wyborcza jest tak niemrawa, że mamy raptem jedną dobrą anegdotę. Otóż dziennikarze i politycy opozycyjni odkryli spisek. Niejaki kandydat Piechota z PiS znał numer listy wyborczej, zanim odbyło się oficjalne losowanie. Później się okazało, że takich mądrali było więcej. I tak się przypadkiem składa, że wszyscy startują z listy nr 2 z miejsca nr 6. Co się stało? Zgadli państwo. Doradcą kandydatów był jasnowidz Jackowski.
Żartowaliśmy, ale prawda jest tak straszna, że aż boimy się napisać w obawie o własne życie. Ale skoro Vega zaryzykował, to i my spróbujemy. Losowanie było ustawione. Kulka z numerem dwa była podgrzewana, napromieniowana atomem i świeciła w ciemności. Skoro PiS-owcy są zdolni do takich rzeczy, to co będzie przy wyborach? Na bank rząd zwiezie do Polski imigrantów z całej Europy i każe im głosować na listę nr 2!
A jak było naprawdę? Oto sztab wyborczy rozesłał kandydatom layout plakatów, obowiązujący dla wszystkich. Przypadkiem wpisali tam listę nr 2 i kandydata nr 6. I kilku kandydatów z 6. miejsca rozwiesiło swoje plakaty. Naszym zdaniem są to ludzie tak inteligentni, że należy mocno rozważyć, czy na nich głosować.
Żarty żartami, ale jeden potencjalny spisek przy losowaniu dostrzegliśmy. Znowu listę numer 1 ma PSL. Pamiętacie państwo, co się działo, jak poprzednio byli numerem 1? Prawie wygrali wybory, bo ludziom się nie chciało przewracać kartek w książeczce do głosowania.
Opozycja nie zdołała wyrzucić z rządu Zbigniewa Ziobry. Ale w sumie Ziobro nawet mógł o tym nie wiedzieć, że próbowała. Jak nie wie, co się dzieje w ministerstwie, to skąd może wiedzieć, co się dzieje w Sejmie?