Chodzi o to, że przy okazji przeniesienia tego kapłana i zakonnika z Wrocławia do Zakopanego na narodowej prawicy ujawniły się dokładnie te same emocje i modele działania, które po lewej stronie wzbudziła sprawa ks. Lemańskiego.
Przesada? Może trochę, ale tylko jeśli chodzi o zachowanie obu duchownych. Ksiądz Międlar, choć młodszy, podporządkował się woli przełożonych, zawiesił konto na Twitterze i przeniósł na nową placówkę. A tego nie da się powiedzieć o działaniach ks. Lemańskiego. Jeśli jednak idzie o zachowanie wyznawców obu duchownych, to podobieństw jest o wiele więcej. I jedni, i drudzy zachwycali się jednoznacznie politycznymi zachowaniami obu duchownych, choć – warto przypomnieć – kapłani i zakonnicy powołani są do ewangelizacji i misji, a nie do uczestnictwa w wiecach (nawet tych najsłuszniejszych). Gdy przełożeni księży (nie ma znaczenia: słusznie czy nie) podejmowali decyzje politycznie niekorzystne dla ich idoli, ich wyznawcy zaczynali akcje protestacyjne i uznawali je za skandal, a niekiedy wprost próbowali wymusić zmianę decyzji. Jednym słowem: i jedni, i drudzy ulegali pokusie nieposłuszeństwa.