Raport NIK: szkolnictwo zawodowe do poprawki. Nauczycieli-specjalistów "kradnie" biznes

Reforma szkolnictwa zawodowego, która miała wypuścić na rynek wykwalifikowanych specjalistów, jest do poprawki - wynika z raportu NIK. Jak mówią eksperci, młodych nie ma kto uczyć, bo potencjalnych nauczycieli "kradnie" biznes, mogący zaoferować wyższe stawki.

Publikacja: 08.09.2024 12:48

Reforma szkolnictwa zawodowego, która miała wypuścić na rynek wykwalifikowanych specjalistów, jest d

Reforma szkolnictwa zawodowego, która miała wypuścić na rynek wykwalifikowanych specjalistów, jest do poprawki - wynika z raportu NIK.

Foto: Adobe Stock

Rozpoczęta w roku szkolnym 2017/2018 reforma szkolnictwa zawodowego nie powiodła się – to najważniejsza teza opublikowanego w czwartek raportu Najwyższej Izby Kontroli. Choć szkoły branżowe I i II stopnia oraz technika wyparły zasadnicze szkoły zawodowe, a nowe rozwiązania zakładały aktywniejszy udział biznesu (pracodawców czy samorządów gospodarczych) w procesie kształcenia, jego jakość się nie poprawiła. Rynku nie zasiliła zaś zadowalająca liczba młodych specjalistów.

Ze sprawozdania wynika bowiem, że jedna trzecia absolwentów szkół branżowych I stopnia nie pracowała ani nie kontynuowała nauki, a jedynie od czterech do sześciu procent z nich uczyło się dalej w placówkach II stopnia. Izba uznała, że minister edukacji nie podjął skutecznych działań, żeby poprawić tę sytuację.

Zastrzeżenia kontrolerów wzbudziła też organizacja praktycznej nauki zawodu (brak określenia formy nadzoru pedagogicznego czy samego programu nauczania). Tworzenie sieci branżowych centrów umiejętności (BCU) uznali oni zaś za przedsięwzięcie krótkotrwałe i kosztowne, które – kiedy przestaną płynąć do nas środki z KPO – obciąży budżet państwa.

Czytaj więcej

Zreformujmy nauczanie. Niech polscy uczniowie uczą się przedsiębiorczości

Część absolwentów nie pracuje, a dyrektorzy szkół łatają dziury w grafikach 

Sytuację podobnie widzą specjaliści, choć według nich sprawozdanie NIK pomija pewne istotne kwestie. - Raport nie wskazuje na przyczyny niskiej zdawalności egzaminów zawodowych, m.in brak skutecznego doradztwa zawodowego, które nie diagnozuje predyspozycji i kompetencji uczniów szkół podstawowych przed wyborem zawodu – komentuje Artur Kowalski, dyrektor Centrum Kształcenia Zawodowego w Pleszewie i ekspert kształcenia zawodowego Polskiej Izby Motoryzacyjnej.

Wyjaśnia, że brak dopływu młodych nauczycieli „ukrywa się” kosztem nadmiernego obciążanie godzinowego tych już pracujących, stałe zastępstwa trwające przez cały rok szkolny czy zatrudnianie osób w zaawansowanym wieku emerytalnym. I przypomina, że to nauczyciele oraz dyrektorzy stoją na „pierwszej linii", zmuszeni do rozwiązywania problemów wynikających ze zbyt licznych grup na zajęciach praktycznych, niedofinansowania czy obowiązku realizacji z minimum podstawy programowej.

Czytaj więcej

Samorządy nie chcą płacić na nauczycieli

Szkoła przegrywa z prywatnymi firmami – nie zapłaci nauczycielom tyle, co one 

Brak wykwalifikowanych specjalistów, którzy mają uczyć młodych to palący problem również zdaniem Kamila Tomkowicza, członka zarządu Our Future Foundation - fundacji walczącej o dostęp do wysokiej jakości edukacji, również dla uczniów z mniej uprzywilejowanych środowisk.

- Powodem jest przede wszystkim fakt, że szkoła konkuruje o nich z sektorem prywatnym, proponując im niższe stawki. Trudno w takiej sytuacji pozyskać nauczycieli potrafiących obsługiwać zaawansowane technologie i mogących przygotowywać młodych ludzi do podjęcia zawodu – analizuje ekspert.

Zdaniem fundacji biznes trzeba zachęcać, by dokładał się do pensji tych pedagogów. On sam powinien też przewidywać, że np. jeśli dziś wiadomo, iż za kilka lat będziemy potrzebowali specjalistów z dziedziny energetyki jądrowej, powinniśmy kształcić ich już teraz.

Przedstawiciel fundacji przypomina, że NIK zwraca też uwagę na konieczność dostrzegania lokalnych potrzeb w kwestii kształcenia. - Każdy region ma swoją specjalizację, np. na Podkarpaciu rozwinięty jest sektor lotniczy, więc wszelkie profesje związane z wytwarzaniem części do samolotów, mechaniką, budowaniem silników odrzutowych są pożądane, i w tych zawodach łatwo jest znaleźć pracę – precyzuje.

Według Kamila Tomkowicza, jeśli raport NIK-u pokazał, że 30 proc. absolwentów szkół branżowych I stopnia uzyskuje kwalifikacje, ale nie uczy się dalej i nie pracuje, to warto byłoby stworzyć dla nich ośrodki wspomagające już po zakończeniu szkoły; takie na wzór biur karier funkcjonujących na uczelniach.

- Jeśli jako kraj chcemy wytwarzać coraz bardziej zaawansowane produkty i technologie, a nie być jedynie zapleczem, gdzie montuje się części dla krajów Europy Zachodniej, potrzebujemy lepiej wykształconych kadr – konkluduje.

Czytaj więcej

Nauczyciele nie chcą, by o ich płacach decydowali politycy

Rozpoczęta w roku szkolnym 2017/2018 reforma szkolnictwa zawodowego nie powiodła się – to najważniejsza teza opublikowanego w czwartek raportu Najwyższej Izby Kontroli. Choć szkoły branżowe I i II stopnia oraz technika wyparły zasadnicze szkoły zawodowe, a nowe rozwiązania zakładały aktywniejszy udział biznesu (pracodawców czy samorządów gospodarczych) w procesie kształcenia, jego jakość się nie poprawiła. Rynku nie zasiliła zaś zadowalająca liczba młodych specjalistów.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo dla Ciebie
Sejm przeciw poprawkom dotyczącym Branżowych Centrów Umiejętności
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Nieruchomości
Ministerstwo Rozwoju przekazało ważną wiadomość ws. ogródków działkowych
Sądy i trybunały
Reset TK musi poczekać. Rząd może jednak wpłynąć na pracę Przyłębskiej