Reklama

30 tys. dla Olszówki od gazety za bisugestie

Choć znana aktorka pocałowała się z kobietą w miejscu publicznym, "Super Express" zapłaci jej 30 tys. zł za opublikowanie zdjęcia z sugestią, że może mieć biseksualne skłonności

Aktualizacja: 19.08.2009 07:57 Publikacja: 19.08.2009 06:00

Edyta Olszówka

Edyta Olszówka

Foto: Fotorzepa, Dariusz Majgier DM Dariusz Majgier

Adwokat Paweł Podrecki, pełnomocnik "SE", przekonywał, że właściwie zgodziła się na zdjęcia, gdyż do pocałunku doszło podczas premierowego pokazu filmu "Lejdis" (komedii o perypetiach czterech przebojowych kobiet żyjących w dużym mieście, z których jedną grała Edyta Olszówka).

Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny "SE", poszedł dalej, mówiąc, że owa scenka (z całowaniem z żoną współtwórcy scenariusza) była prowokacją aktorki, a na tym procesie chce po prostu zarobić. Była to kąśliwa, może nawet złośliwa, ale dopuszczalna przez prawo publikacja o osobie publicznej, która sama wykreowała dwuznaczną sytuację. Było też jasne, że tekst został napisany z przymrużeniem oka i chodziło o zabawę.

Mec. Barbara Kardynia-Bednarska, pełnomocnik Edyty Olszówki, replikowała, że wprawdzie do owej scenki doszło przy okazji premierowego pokazu, ale w miejscu praktycznie zamkniętym, gdyż tylko dla VIP.

SA nie podzielił opinii, że było to miejsce prywatne.

– Powódka powinna się liczyć z tym, że może być sfotografowana. Nie chodzi jednak tylko o zdjęcie, ale i o tekst, komentarz sugerujący biseksualne skłonności aktorki – powiedział sędzia Zbigniew Cendrowski. [b]SA uznał, że 80 tys. zł zadośćuczynienia to zbyt wiele. Nie wziął pod uwagę wskazywanych przychodów gazet. Liczy się głównie skala krzywdy powoda i stopień zawinienia pozwanych.[/b]

Reklama
Reklama

Olszówka nie chciała się wypowiadać po wyroku, który jest prawomocny[b] (sygn. I ACa 299/09)[/b].

Adwokat Paweł Podrecki, pełnomocnik "SE", przekonywał, że właściwie zgodziła się na zdjęcia, gdyż do pocałunku doszło podczas premierowego pokazu filmu "Lejdis" (komedii o perypetiach czterech przebojowych kobiet żyjących w dużym mieście, z których jedną grała Edyta Olszówka).

Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny "SE", poszedł dalej, mówiąc, że owa scenka (z całowaniem z żoną współtwórcy scenariusza) była prowokacją aktorki, a na tym procesie chce po prostu zarobić. Była to kąśliwa, może nawet złośliwa, ale dopuszczalna przez prawo publikacja o osobie publicznej, która sama wykreowała dwuznaczną sytuację. Było też jasne, że tekst został napisany z przymrużeniem oka i chodziło o zabawę.

Reklama
Podatki
Skarbówka ostrzega uczniów i studentów przed takim „dorabianiem"
Sądy i trybunały
Awantura na posiedzeniu Trybunału Stanu. „Proszę zdjąć togi i tam siąść"
Prawo karne
„Szon patrole” to nie zabawa. Prawnicy mówią, co i komu za nie grozi
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Rynkowe rozterki adwokatów
Sądy i trybunały
TSUE wydał ważny wyrok w sprawie tzw. neo-sędziów i Izby Kontroli Nadzwyczajnej
Reklama
Reklama