W każdym razie w jego obronie stanął wojewoda śląski. A wszystko przez samorządowców. Ich reprezentant, czyli prezydent miasta w trosce o zwierzęta zakazał wszystkim swoim podwładnym wynajmowania terenów komunalnych trupie cyrkowej . Nie pozwolił też na sprzedaż w samorządowych jednostkach organizacyjnych biletów do namiotu cyrkowego, a nawet na reklamę rozrywkowego interesu z wykorzystaniem miejskiego majątku. W gruncie rzeczy tymi swoim zarządzeniami skazał i cyrkowców, i ich pupilów, na śmierć głodową. Żyli przecież oni z występów przed gawiedzią. Sprawa stała się na tyle poważna, że otarła się o Konstytucję RP. Trafiła oczywiście do sądu. Na jej przepisy powołał się wojewoda i w końcu sąd, który dopatrzył się konfliktu zasad. Zapadło pryncypialne rozstrzygnięcie.Warto, by zaznajomili się z nim nie tylko ... właściciele cyrków, ale i biznesmeni z innych branż. Różnicowanie sytuacji przedsiębiorców jest bezprawne, gdy części z nich odmawia się bezsadnie prawa do korzystania z mienia komunalnego podczas prowadzenia przez nich działalności gospodarczej. Dzielenie menedżerów byłoby możliwe jedynie wtedy, gdyby system prawny na to pozwalał, ustalając przy tym jasne kryterium różnicowania pozycji przedsiębiorców. Tak jednak nie jest. Można więc już kupować bilety do cyrku. Najważniejsze, że cieszą się dzieci.
Więcej szczegółów w tekście Mateusza Adamskiego „Zakaz podpisywania umów z przedsiębiorcami cyrkowymi to dyskryminacja".
Zapraszam do lektury także innych artykułów w najnowszym numerze „Biznesu".