Zaczyna się dziać w polskim prawie. Głównie w zakresie kontaktów na linii urzędy – obywatele i urzędy – przedsiębiorcy. Być może to syndrom wyborczy – rok 2015 jest przecież apogeum elekcji w naszym kraju. Nie zmienia to faktu, że część pomysłów jest bez wątpienia godnych uwagi.
Jak czytamy, pan prezydent postanowił się pochylić nad losem podatników i jego Kancelaria rozpoczęła pracę nad gruntowną nowelizacją ordynacji podatkowej. Niewiele jeszcze wiadomo o szczegółach projektu, ale – jak donoszą media, w tym „Rzeczpospolita" – jej osią ma być wprowadzenie fundamentalnej zasady, by w razie wątpliwości wszystkie kwestie sporne rozstrzygać na korzyść podatnika.
Ciekawie i dość zaskakująco korelują z tą ideą rządowe propozycje nowej ordynacji podatkowej – jak to się określa w komunikatach. I tu znowu czytamy, że „celem nowych regulacji podatkowych ma być przede wszystkim zagwarantowanie odpowiednich praw podatnikom i zwiększenie ich poczucia bezpieczeństwa. Przepisy podatkowe mają być jasne, precyzyjne i przyjazne uczciwym podatnikom, a jednocześnie powinny zapewniać efektywny pobór należnych podatków". Zbieżność koncepcji? Bez wątpienia.
Jak można oceniać te ruchy? Nie ma co ukrywać, że Polacy na nie czekają. Traktowanie podatników przez część urzędów jak potencjalnych przestępców jest problemem naszego kraju. Każdy doskonale wie również, że Kowalski w zderzeniu z administracją podatkową stoi zwykle na straconej pozycji. Trochę lepiej bywa, gdy reprezentuje go profesjonalny pełnomocnik, ale również z punktu widzenia radców prawnych praktyka działania organów podatkowych bywa niekiedy trudna do zrozumienia i pozostaje w całkowitym oderwaniu od podstawowych norm traktowania obywateli – utrzymujących wszak swoimi podatkami nie tylko fiskusa, ale całe państwo. Oba projekty, jak można wnioskować na podstawie skąpych na razie informacji, idą w kierunku naprawy tego stanu rzeczy.
Powstaje jednak pytanie, czy w ciągu roku poprzedzającego kolejne wybory do Sejmu i Senatu uda się taki projekt przeprowadzić przez stosowne procedury. To skomplikowane wyzwanie legislacyjne i prawne, które zapewne nie będzie się ograniczało do kilku nowych artykułów. W mojej ocenie, by sankcjonować wzmiankowane rozwiązania, należy dogłębnie zmienić obecną ordynację podatkową. Ponadto może się to okazać niewystarczające, jeśli za zmianami w prawie nie pójdzie zmiana mentalności decydentów zza biurka. Bo przecież w praktyce liczy się nie tylko przepis, ale taka zwykła, codzienna, związana z przyzwyczajeniami ludzkimi czy też wieloletnim modelem procedowania robota i w dużej mierze życzliwość wobec ludzi, która w tym wypadku powinna wynikać z przeświadczenia, że to oni utrzymują te tysiące miejsc pracy w urzędach skarbowych. Zaryzykuję więc stwierdzenie, że to akurat okaże się największy problemem.