JOW szansą na lepszy wybór

Sprawa JOW i referendum od początku budzi wiele emocji - zaznacza prof. zw dr hab. Eugeniusz Wojciechowski, Kierownik Katedry Gospodarki Samorządu terytorialnego Uniwersytetu Łódzkiego

Aktualizacja: 03.09.2015 12:20 Publikacja: 03.09.2015 12:10

JOW szansą na lepszy wybór

Foto: 123RF

Na ogół wypowiadają się o nich przeciwnicy lub osoby mające płytkie pojęcie o naturze wyborów w systemie większościowym. Tymczasem kwestia ta za sprawą byłego prezydenta należy do najistotniejszych (obok konstytucji) rozwiązań ustrojowych w nowoczesnym państwie. Dotyczy bowiem mechanizmu wyłaniania naszych przedstawicieli do gremiów rządzących państwem. Jakość funkcjonowania instytucji państwa i polityk publicznych stanowi pochodną wartości polityków.

Obserwuje się dyskredytowanie JOW, próby ośmieszania referendum a nawet nawoływanie do jego bojkotu. Czy na tym polega demokracja? Także media, nie prowadziły szerszej i rzetelnej dyskusji o JOW. Widać manipulację jakiej dopuszczają się słabo przygotowani dziennikarze i dyżurni eksperci. Powoływanie się na badania porównawcze nie wyjaśnia niczego, gdyż rzecz dotyczy wyboru różnych logik głosowania. Dyskusja z przewagą przeciwników JOW zniekształca jej sens i zniechęca do wzięcia udziału w referendum. Jego fiasko jest w interesie partii politycznych, by nie dzielić się władzą. Będą potem głosić, że taka była wola obywateli, którzy są za utrzymaniem dotychczasowych rozwiązań. Zadziwia nieobecność w tym byłego prezydenta, który był sprawcą pytań referendalnych. Niska świadomość Polaków odnośnie JOW leży w interesie polityków, którzy liczą że brak wiedzy oraz ogólne zniechęcenie polityką w Polsce spowoduje niską frekwencję poniżej progu ważności.

Jakie są istotne elementy, charakteryzujące naturę JOW? Decyzja wyborców jest wtedy najbardziej demokratyczna. Głosowanie to stanowi najpełniejszy wyraz demokracji bezpośredniej, gdyż to wyborca wybiera posła, do którego ma największe zaufanie. Występuje wtedy naturalny związek wyborcy z kandydatem i zachowana jest pełna podmiotowość obywatela oraz lojalność wobec wyborcy – a nie wobec lidera partyjnego. Kandydat jest niezależny, zdobywa poparcie poprzez swoją aktywność wśród wyborców – pracuje na siebie dorobkiem. Logika wyboru JOW sprawia, że kandydat jest wybierany według zasady zwykłej większości i formuły „zwycięzca bierze wszystko". W każdych wyborach będą zwycięzcy i przegrani. Reprezentatywność wyborów ma charakter względny w obu systemach głosowania. Także w proporcjonalnym „marnuje się" wiele głosów, wchodzą osoby otrzymujące dużo mniej głosów niż inni. Fakt frekwencji 50% oznacza też, że pozostałe osoby te nie mają również swojej reprezentacji w Sejmie. Głosowanie w JOW to wyższe zaangażowanie obywateli (por. ostatnie wybory samorządowe). W JOW istnieje pełna odpowiedzialność i rozliczalność polityków przed wyborcami, którzy mogą odwołać ich, jeśli utracili wiarygodność wśród wyborców. Skończą się tzw. wędrówki i transfery. System JOW ułatwia dostanie się na scenę polityczną wielu kandydatom i komitetom obywatelskim, ze względu na niskie koszty wejścia. Obecny oligopol polityczny byłby w ten sposób złamany.

JOW umożliwia transparentność głosowania oraz szybkie liczenie i podanie wyników wyborów. Formuła ta jest prosta i tania. Uważa się, JOW preferuje duże formacje polityczne, które mogą zbudować gabinet jednopartyjny, bardziej skuteczny niż rząd koalicyjny. Jeśli wyłoniony zostanie rząd jednopartyjny, mający poparcie większości, sytuacja jest dobra z dwóch powodów. Po pierwsze, rządzący posiadają komfort sprawowania władzy, bez zaciągania zobowiązań u innych oraz mają szanse pełnej realizacji swojego programu. Po drugie, rządzeni mają też czytelną ocenę wykonania tego programu.

Partie parlamentarne nie są zainteresowane zmianą. Są przekonane, że wybory proporcjonalne zapewnią im ponowny wybór. Jeśli uważają, że są tak dobrzy i przydatni dla realizacji dobra publicznego, niech mają odwagę poddać się naprawdę demokratycznej weryfikacji w oczach społeczeństwa. Być może są zbyt dumni, by zmieniać na lepsze polskie państwo?

Referendum w Polsce jest rzadko wykorzystywane. Budzą zdziwienie sceptyczne stwierdzenia o tej formie demokracji bezpośredniej. We współczesnym świecie, pozostawienie wielu spraw publicznych jedynie politykom, prowadzi do tego, co mamy. Dlaczego politycy i ich sprzymierzeńcy tak boją się tego najpełniejszego wytworu demokracji? Odpowiedź jest prosta, bo weryfikuje od zaraz przydatność polityków. To obywatele określają, które sprawy mają dla nich charakter o szczególnym znaczeniu dla państwa, które stanowi polityczną organizację społeczeństwa.

Paradoksalnie referendum jest dla polityków doskonałym rozwiązaniem ustrojowym. Uzyskują bowiem tą drogą informacje o ważnych dla obywateli kierunkach i celach polityki publicznej oraz ich priorytetach. Rzeczą polityków jest ich skuteczna realizacja i rozwiązywanie problemów. Dobrzy politycy potrafią poprzez swoją pracę zidentyfikować węzłowe problemy kraju, bez uciekania się do referendum, ale również potrafią je rozwiązywać w dobrze pojętym interesie społecznym.

Referendum jest najtańszą formą sprawowania władzy publicznej. Wielu podkreśla jego duży koszt. Taki pogląd jest cyniczny, gdyż natychmiast można podać wiele przykładów marnotrawstwa środków publicznych. Koszt referendum jest zawsze mniejszy od kosztu związanego ze stratą z tytułu niewłaściwych decyzji. Do tego dochodzi jeszcze koszt społeczny o którym często politycy zapominają. W sferze publicznej nie powinno być kolizji wartości politycznych i ekonomicznych. Demokracja to wybór i akceptacja celów społecznych przez obywateli, zaś ich realizacja powinna przebiegać prakseologicznie. Mówiąc inaczej, cele formułowane są poprzez procedury demokratyczne, a ich osiąganie przez efektywność i profesjonalność działania. Oznacza to, że demokracja kosztuje, bez względu na wysokość środków finansowych. Trudno mówić o taniej, czy drogiej demokracji, która jest niemierzalna, ale decyduje o jakości życia obywateli.

Być może referendum nie powiedzie się. Stało się bowiem narzędziem gry politycznej a nie demokratycznej. Nie należy tego uznać za porażkę, gdyż obrazuje to brak należytej aprobaty dla tego typu inicjatywy. Nadto, liczba oddanych głosów, będzie mówić wiele o woli obywateli biorących udział w referendum. W demokracji nie powinno być progów referendalnych. W wyborach bezpośrednich każdy uprawniony ma prawo wziąć udział, a jeśli tego nie czyni, to sam się pozbawia tego prawa i przywileju. Wtedy inni obywatele zadecydują za niego. W związku z tym, każde rozstrzygnięcie w referendum powinno być wiążące tak jak w wyborach władz publicznych.

W Polsce dominacja ordynacji proporcjonalnej nie pozwala na dobór osób wartościowych (kompetentnych, najlepszych). Rządzenie krajem jest bardziej zbliżone do administrowania sprawami publicznymi, niż zarządzania strategicznego z priorytetami. Wybór polityków jest zatem punktem wyjścia do budowy i funkcjonowania systemów publicznych w państwie oraz kształtowania warunków rozwoju.

Ważenie elementów za i przeciw JOW nic nie daje. Są one techniką wyboru polityków według określonych reguł, która jest najbliżej duchowi demokracji. Jednak to obywatele (a nie politycy) powinni ostatecznie rozstrzygać o kształcie mechanizmu wyłaniania swoich reprezentantów do zaszczytnej służby publicznej. W tym należy upatrywać doniosłość referendum wrześniowego.

Obecny układ polityczny blokuje rozwój i dopływ nowych ludzi spoza obecnych partii politycznych. Ludzie są zmęczeni, nie lubią polityki i polityków, ale głosują partyjnie, bo nie mają wyboru. Prawie 99% Polaków nie należy do partii politycznych. System JOW stwarza możliwość wydatnego poszerzenia listy kandydatów do rządzenia. To nie zagraża demokracji, lecz ją wzbogaca. Politycy nie powinni się tego bać, gdyż jeśli zweryfikują się poprzez pełniejszy demokratycznie wybór, otrzymają silniejszy niż dotąd mandat do rządzenia.

Referendum jest szansą na dokonanie przełomu w systemie politycznym,. Uważam, że jednolite wprowadzenie ordynacji JOW w najprostszej postaci brytyjskiej z możliwością odwołania posła, lepiej służy demokracji. Pozostaje żywić nadzieję, że wyborcy są racjonalni i nie zachowują się obojętnie, oportunistycznie. Wybory ludzi są zawsze racjonalne społecznie, choć nie zawsze racjonalne ekonomicznie. Ale takie wybory zawsze należy uszanować.

Partie polityczne są podmiotami, które powinny same finansować swoją działalność. Finansowanie z budżetu służy tylko im, odsuwając od tego źródła inne formacje polityczne. Partie parlamentarne mają przewagę finansową nad innymi, która stanowi barierę wejścia na rynek polityczny i praktycznie uniemożliwia rozwój działalności partyjnej, czy społecznej. Jedynie zorganizowanie szerokiego ruchu społecznego, opartego na wolontariacie, może konkurować z dużymi partiami. Decyzje o finansowaniu działalności partyjnej podjęli sami politycy, będący wówczas u steru władzy, bez zgody obywateli.

Argumenty obrońców finansowania partii z budżetu są miałkie. Najogólniejszy mówi, że likwidacja finansowania doprowadzi do wspierania partii przez ludzi bogatych, oczekujących za to wymiernych korzyści. Łatwo można temu przeciwdziałać określając granice wnoszenia środków na konto partii i innych ugrupowań. Sądzę, że może to być kwota np. 10 tys. zł dla osób fizycznych i 20 tys. dla osób prawnych (choć w tym ostatnim przypadku mam wątpliwości ponieważ firmy nie głosują). Dalej pozostaje jedynie kontrola takiej działalności. Na tym polega przejrzystość partii politycznych. Do prowadzenia działalności politycznej nie są potrzebne zbyt duże środki finansowe. 0becnie służą bardziej kształtowaniu wizerunku osobistego i partyjnego, aniżeli ciężkiej codziennej pracy w bliskim kontakcie z obywatelami. Patologiczne zachowania będą występować zawsze, tak przy finansowaniu z budżetu, jak i nie. Finansowanie z budżetu bez zgody podatników jest klasycznym zawłaszczeniem wspólnych pieniędzy.

Jeśli ktoś ma wątpliwości, że JOW są gorszym rozwiązaniem niech przypomni sobie atmosferę układania list partyjnych do wyborów październikowych lub rozmowy z „wybitnymi" działaczami partii politycznych. Już to wystarczy, aby zmienić system wyborów do Sejmu.

Na ogół wypowiadają się o nich przeciwnicy lub osoby mające płytkie pojęcie o naturze wyborów w systemie większościowym. Tymczasem kwestia ta za sprawą byłego prezydenta należy do najistotniejszych (obok konstytucji) rozwiązań ustrojowych w nowoczesnym państwie. Dotyczy bowiem mechanizmu wyłaniania naszych przedstawicieli do gremiów rządzących państwem. Jakość funkcjonowania instytucji państwa i polityk publicznych stanowi pochodną wartości polityków.

Obserwuje się dyskredytowanie JOW, próby ośmieszania referendum a nawet nawoływanie do jego bojkotu. Czy na tym polega demokracja? Także media, nie prowadziły szerszej i rzetelnej dyskusji o JOW. Widać manipulację jakiej dopuszczają się słabo przygotowani dziennikarze i dyżurni eksperci. Powoływanie się na badania porównawcze nie wyjaśnia niczego, gdyż rzecz dotyczy wyboru różnych logik głosowania. Dyskusja z przewagą przeciwników JOW zniekształca jej sens i zniechęca do wzięcia udziału w referendum. Jego fiasko jest w interesie partii politycznych, by nie dzielić się władzą. Będą potem głosić, że taka była wola obywateli, którzy są za utrzymaniem dotychczasowych rozwiązań. Zadziwia nieobecność w tym byłego prezydenta, który był sprawcą pytań referendalnych. Niska świadomość Polaków odnośnie JOW leży w interesie polityków, którzy liczą że brak wiedzy oraz ogólne zniechęcenie polityką w Polsce spowoduje niską frekwencję poniżej progu ważności.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?