Biorąc udział w posiedzeniu senackich komisji rozpoznających uchwaloną przez Sejm ustawę o inwestycjach w zakresie budowy strzelnic realizowanych przez uczelnie (druk sejmowy 3236) nie sposób było oprzeć się wrażeniu, że ta ustawa jest brzydkim kaczątkiem, do którego nikt się nie przyznaje.
Na posiedzeniu komisji nie było posłanki sprawozdawcy z ramienia Sejmu, nie było przedstawicieli resortu edukacji, a obecni przedstawicie Ministerstwa Rozwoju i Technologii byli – w ocenie senatora Kazimierza Wiatra prowadzącego to posiedzenie – zbyt niscy rangą.
Zresztą przyszli tam raczej z obowiązku i nie sygnalizowali chęci zabierania głosu. Bo co mieli powiedzieć? Że niby znają jakąś uczelnię zainteresowaną zbudowaniem strzelnicy? Albo że wiedzą, dlaczego taki projekt pojawił się znikąd i w trybie inicjatywy poselskiej przeleciał przez Sejm jak kometa, nie czyniąc większych szkód w obowiązującym systemie prawnym?
Bo jakie szkody może wyrządzić ustawa, która pozostanie martwa? Komu mogą zaszkodzić przepisy pozwalające szkołom wyższym korzystać ze szczególnych ułatwień w budowie strzelnic, gdy w rzeczywistości nie są zainteresowane takimi inwestycjami?
Czytaj więcej
Trzeba ucywilizować sprawę zakładania prywatnych strzelnic – twierdzi poseł Lewicy.