Rządzący zignorowali wtorkowe posiedzenie Trybunału Konstytucyjnego. Sejm nie był reprezentowany w zasadzie na własne życzenie, gdyż marszałek Marek Kuchciński napisał, że termin zbadania sprawy jest zbyt wczesny i niezgodny z uchwaloną w grudniu przez PiS nowelą ustawy o TK. Uznał również, że Trybunał ma niepełny skład. Dlatego nie weźmie udziału w postępowaniu, by nie legitymować tych naruszeń.
Ale nieobecni nie mają racji. Tej nieobecności nie zastąpią dość nieliczne pytania sędziów, m.in. wiceprezesa TK Stanisława Biernata, który zaczął od stwierdzenia, że w sytuacji nieobecności autorów noweli sprawa jest „troszeczkę nietypowa, ale TK musi sobie radzić". Jego pytania zaś wprowadzały chwilami uczestników w zakłopotanie, jak wtedy, gdy poseł Budka miał odpowiadać, czy podobny pośpiech, jak przy tej noweli, miewał miejsce w poprzedniej kadencji. Z kolei Stanisław Trociuk, zastępca RPO, musiał przyznać, że bez ustawy o Trybunale TK nie jest w stanie procedować. A to jest jedna z kluczowych kwestii, gdyż PiS uważa, że TK ma obowiązek stosować się do rygorów noweli, a skarżący, że nie, że może sięgać bezpośrednio do konstytucji.
Także z powodu nieobecności strony parlamentarno-rządowej prawie w ogóle nie mówiono podczas rozprawy, że nowe, zaskarżone rygory dotyczą tylko części spraw w TK. Że nie dotyczą liczniejszej nawet liczby spraw zainicjowanych skargą konstytucyjną obywateli poszkodowanych przez sądy oraz pytań sądów, które proszą o zbadanie konstytucyjności przepisu istotnego dla danej sprawy. Te sprawy mogły być już teraz badane w składzie siedmiu sędziów, ale TK nie zajmował się nimi w ostatnich miesiącach, tłumacząc, że czeka na skontrolowanie tzw. przepisów naprawczych przegłosowanych przez PiS. Tymczasem zaległości w TK, które tak skarżącym ponoć leżą na sercu, rosną.
Największy polityczny ładunek niosą tzw. sprawy wnioskowe, np. posłów, które nieraz służą opozycji lub instytucjom prawniczym do ograniczania władzy parlamentu, czym PiS uzasadnia grudniową nowelę, która w szczególności ma ograniczyć władzę prezesa TK, choćby przy wyznaczaniu rozprawy.
Ale o tym też właściwie podczas rozprawy nie mówiono. Ani o zaletach orzekania w pełnym składzie i większością 2/3 głosów, które to zasady są stosowane w niektórych krajach Europy i łagodzą konflikty na linii rząd–sąd konstytucyjny.