Po lekturze artykułu opublikowanego w „Rzeczpospolitej" 11 marca 2021 pt. „Ile powinien zarabiać aplikant" autorstwa Wojciecha Zomerskiego trudno otrząsnąć się z uczucia zażenowania z powodu stosowanych praktyk.
Dość regularnie, szczególnie przy rekrutacji pracowników, nierzadko z ust samych kandydatów ubiegających się o etat, dochodzą do nas informacje o naruszaniu praw pracowniczych przez niektóre kancelarie radców prawnych i adwokatów. Chodzi o stosowanie stawek niższych od obowiązującej minimalnej stawki wynagrodzenia, ale również stosowanie innych form zatrudnienia pomimo faktycznie wykonywanego stosunku pracy.
Jak wynika ze wspomnianego artykułu, trudno byłoby uznać te praktyki za marginalne. Warto podkreślić, że informacje z artykułu dotyczą wynagrodzeń aplikantów, a zatem nie obejmują absolwentów prawa lub studentów prawa, często zatrudnianych w kancelariach. Tajemnicą poliszynela jest, iż nader często warunki pracy proponowane tym ostatnim bywają skandaliczne, z nieodpłatnym świadczeniem pracy włącznie. Stosowane niekiedy argumenty o niskich kwalifikacjach i braku doświadczenia młodych prawników, nawet jeśli miałyby w niektórych przypadkach być prawdziwe, są zupełnie pozbawione racji bytu z perspektywy prawa. Ze wspomnianego wyżej argumentu dotyczącego poziomu kwalifikacji wynika także, o czym pisze również mec. Zomerski, przeświadczenie o konieczności poddania wysokości wynagrodzeń regułom wolnego rynku. Zwolennikom takiego myślenia można byłoby odpowiedzieć, parafrazując słynny cytat z prezydenta Komorowskiego, że skoro nie stać ich na zatrudnienie pracownika zgodnie z przepisami, mogą przecież sami pracować ciężej lub zmienić zawód. Oczywiście w świecie, w którym już dawno okazało się, iż reguły wolnorynkowe wymagają regulacji, taki argument jest niedorzeczny. Zasadniczo także, poza wyjątkowymi sytuacjami regulowanymi przepisami ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie lub ustawy o praktykach absolwenckich, nie istnieje legalna możliwość nieodpłatnego świadczenia pracy. Trudno także wyobrazić sobie, że praktyki takie stosuje się w innych branżach.
Z relacji jednego ze znajomych młodych prawników z Poznania wiem, iż pan mecenas zaproponował mu trzymiesięczny nieodpłatny staż „na próbę". Brzmi to oczywiście absurdalnie, jednakże dla wielu młodych prawników nie jest to propozycja zaskakująca ani niespotykana.
Uważam, że środowisko radców prawnych i adwokatów, które z pięknym i godnym pochwały zaangażowaniem broni konstytucyjnego porządku prawnego i praworządności, na które w ostatnich latach przypuściła atak władza wykonawcza, choćby dla swojej wiarygodności nie może lekceważyć poruszanego problemu. W istocie bowiem kwestia przestrzegania prawa, w tym praw pracowniczych, z perspektywy opinii publicznej uwiarygadnia nas najbardziej. W każdej społeczności czarne owce mogą wyrządzić duże szkody, w tym przypadku w postaci poważnych rys na wizerunku korporacji prawniczych. Efekt ten już zresztą wystąpił, czego potwierdzeniem według słów młodych prawników jest niejednokrotnie wyrażane przez ich znajomych pracujących w innych branżach zaskoczenie – „a to prawnicy tak mogą?" – w reakcji na ujawnienie zarobków niższych od minimum ustawowego. Konstytucja RP zawiera szereg przepisów i gwarancji dotykających sfery socjalnej, w tym przede wszystkim w art. 2 i 24, których wypełnieniem są m.in. normy prawa pracy i przepisy o płacy minimalnej. Jeśli jako środowisko słusznie bronimy np. niezależności sądów i praw obywatelskich, nie powinniśmy wzruszeniem ramion reagować na zatrudnianie bez wynagrodzenia.