To, co miało być nową całościową i spójną regulacją refundacji, okazało się pełnym wewnętrznych sprzeczności zlepkiem wielu drakońskich ograniczeń i zakazów adresowanych do lekarzy, dostawców leków, dystrybutorów i aptek, a także pacjentów, często z naruszeniem przepisów konstytucji. Projekt jest pełen niezrozumiałych konstrukcji prawnych i niedopracowanych pojęć powodujących krańcowo rozbieżne interpretacje. Taka legislacja jest drogą na skróty i z pewnością wyrządzi więcej społecznej szkody niż pożytku. Wystarczy sobie przypomnieć zeszłoroczny chaos w onkologii spowodowany jednym wadliwym zdaniem w zarządzeniu prezesa NFZ, aby pojąć, jaką skalę problemów mogą spowodować wadliwe przepisy ustawy refundacyjnej.
O nas bez nas
Projekt był oczekiwany od miesięcy. Kiedy się pojawił, okazało się, że nie ma czasu na rzetelne konsultacje. Od ich zakończenia do przyjęcia projektu przez Radę Ministrów minęły trzy dni, trudno więc sobie wyobrazić, aby w tym czasie dokonano analizy bardzo wielu stanowisk strony społecznej.
Gdy ustawa trafiła do Sejmu, podkomisja powołana do jej rozpatrywania zignorowała liczne opinie o sprzeczności projektu z konstytucją, w tym analizy Biura Analiz Sejmowych, które w większości były bardzo negatywne. Wykazywały one niezgodność różnych proponowanych rozwiązań z podstawowymi zasadami konstytucji, takimi jak zasada przyzwoitej legislacji, społecznej gospodarki rynkowej i ochrony wolności gospodarczej. Mało tego, kilka z tych opinii wskazało, że proponowana ustawa nie tylko nie poprawi doli pacjentów, ale może być wręcz dla nich szkodliwa, czyli dojdzie do zaprzeczenia ustawowemu ratio legis, a tym samym naruszenia art. 68 konstytucji.
Pacjent traktowany jest przez projektodawcę jak nierozumna ofiara rynku, wręcz potencjalny malwersant środków publicznych (słynne pojęcie „patologiczna turystyka cenowa", w ramach której wyłudzający leki pacjenci krążą po kraju, by zakupić lek jak najtaniej ze szkodą dla NFZ, a następnie wyrzucić). Tak samo podejrzliwie traktowani są wszyscy lekarze i uczestnicy rynku leków, od dostawcy po aptekarza.
W istocie proponuje się likwidację rynku w tym sektorze i zastąpienie go decyzjami oraz represjami administracyjnymi. Wszystko to w sytuacji, gdy wykonawca ustawy, czyli NFZ, zwraca uwagę, że ustawa jest niewykonalna ze względów organizacyjnych!