Wszystkie te podmioty zwykle są gotowe – przynajmniej – do zainteresowania się problemami przedsiębiorcy. To jednak zbyt mało. Warto więc uniknąć pesymistycznego podejścia do sprawy – zwłaszcza w tak optymistycznie upalne dni – i zająć się realną pomocą dla pokrzywdzonego biznesu. Wiele w tym zakresie zależy od ubezpieczyciela, którego wybrał sobie właściciel firmy czy zarządzający menedżer. Dobry ubezpieczyciel to prawdziwy skarb. Bez niego jest poważne ryzyko, że z firmowej kasy płynąć będą pieniądze na przykład do przypadkowo poszkodowanych jednostek prawnych czy osób fizycznych działaniem firmowych samochodów, maszyn, urządzeń, burz, huraganów i innych kataklizmów atmosferycznych. Dużo zależy jednak od przedsiębiorcy. Przede wszystkim od jego umiejętności przewidzenia ryzyk, które warto objąć ochroną prawną, po to by spać spokojnie i nie narażać „swojej osoby" i spółkowej załogi na finansowe stresy. Nie zawsze droga usłana jest jednak różami. Ubezpieczyciel może być „wadliwy". Wtedy zaczynają się kłopoty. Ubezpieczyciel odmawia wypłaty odszkodowania ze swojej kasy i zrzuca odpowiedzialność za szkody na przedsiębiorcę. Zaczyna sie etap walki o swoje przed sądami. Nigdy jednak nie wiadomo, komu w ostateczności przyznają one rację. Dlatego wniosek jest prosty – trzeba dobrze wybrać. Rynek polis jest coraz bogatszy, więc przedsiębiorca może liczyć na bogactwo ofert ubezpieczeniowych.
Więcej w artykule Doroty Gajos-Kaniewskiej „Plama oleju na jezdni, czyli za sprzątanie trzeba płacić".
Zapraszam do lektury także innych artykułów w najnowszym numerze „Biznesu".