Rz: Podobno z sędzią Tarno objechał pan syrenką Polskę.
Włodzimierz Nykiel: Za czasów studenckich w pięć osób samochodem jeździliśmy na wakacje. Syrenka często się psuła, ale podczas wspólnych wypraw nigdy nie odmówiła posłuszeństwa. Zwiedziliśmy całe Wybrzeże. Bagaże umieszczaliśmy między innymi na dachu. Pamiętam, że pasażer przy kierowcy trzymał nogi w misce. Nigdzie się już nie mieściła, a na biwaku była niezbędna. Mistrzem w pakowaniu był Jan Paweł Tarno, dziś profesor Uniwersytetu Łódzkiego i sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Dlaczego wybrał pan zawód prawnika? Pana ojciec i dziadek byli piekarzami.
Rzeczywiście, prawników w rodzinie nie było. Część mojej rodziny uprawiała ziemię. Z tej części wywodzą się działacze ludowi. Brat mojej babci, Franciszek Plocek, był posłem i senatorem II Rzeczypospolitej. W Łodzi jest nawet ulica jego imienia. Inna część rodziny, w tym moi dziadkowie i rodzice, byli rzemieślnikami.
Ja chciałem zostać geografem. Z przyjemnością czytałem „Poznaj świat" i „Kontynenty".