[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/03/25/tomasz-wroblewski-wielkie-pompowanie-pieniadza/" "target=_blank]Skomentuj[/link][/b]
Skoki na bungee może i są ekscytujące. Trzeba się jednak najeść strachu, potem dyndać do góry nogami na postronku, i to znacznie poniżej poziomu, z którego się startowało.
Palenie opon, wycieczki autokarowe pod Sejm, blokowanie ulic to frajda i potem satysfakcja, że urwało się państwu kilkaset złotych pensji. Ale przyjdzie moment, kiedy podwyżka okaże się bezwartościowa. Ceną za chwilowe zwycięstwo nad zdrowym rozsądkiem będzie urwanie się liny i spadek na samo dno. Hiperinflacja.
[srodtytul]Granice szaleństwa[/srodtytul]
Najkrótsza droga do ruiny pieniądza prowadzi przez jego deprawację – to nie są moje słowa czy innego liberała, to powiedział John Maynard Keynes. Ojciec państwowego interwencjonizmu. Jego lordowska mość Keynes dostrzegał granice szaleństwa. Pisał o punkcie, w którym rządowe dotacje przestają nakręcać koniunkturę, czynią walutę bezwartościową, a całą rządową pomoc jałową.