Na początek nieprzyjemne pytanie: czy jest pan antysemitą?
Takie samo pytanie zadał mi niegdyś dziennikarz Associated Press. To było w 2006 r., po aferze, jaka wybuchła po moim felietonie w Radiu Maryja. Odpowiedziałem mu tak: Zgodnie z klasyczną definicją to oczywiście nie. Ale zgodnie z definicją nową, według której antysemitą jest ten, którego nie lubią Żydzi, to tak.
A jaka jest ta klasyczna definicja, pod którą pan nie podpada?
Antysemici uważają, że Żydzi są winni wszelkiemu złu. Na świecie zdarzają się tymczasem wybuchy wulkanów, powodzie, tsunami, trzęsienia ziemi. Żydzi oczywiście nie mają z tym nic wspólnego. Taki pogląd nie wytrzymuje krytyki już na pierwszy rzut oka i na pewno nie jestem jego zwolennikiem. Nie jestem więc antysemitą.
Sprowadza pan sprawę do absurdu. Wiele osób tak jednak pana określa.